Tajemniczy skrót RWD. Dla niektórych tylny napęd samochodu, dla innych rodzaj polskich samolotów konstruowanych w okresie międzywojennym, a dla osób związanych z handlem w sieci, sposób tworzenia stron i sklepów internetowych. Tylko co to oznacza w sklepie internetowym?
Archiwum miesiąca: wrzesień 2013
Nominacje sklepów w konkursie e-Commerce Polska awards 2013
Aż trzy stworzone przez nas sklepy zostały nominowane do konkursu e-Commerce Polska awards 2013. Są to: DeeZee, SklepConverse oraz ButyDC. Głos można oddać w specjalnej kategorii: Najlepsza Obsługa Klienta. Jest to nagroda przyznawana przez e-konsumentów.
ButyDC – Głosowanie w kategorii Najlepsza obsługa Klienta
SklepConverse – Głosowanie w kategorii Najlepsza obsługa Klienta
DeeZee – Głosowanie w kategorii Najlepsza obsługa Klienta
Głosowanie Internautów w kategorii “Najlepsza obsługa klienta” możliwa jest do 02.10.2013 roku.
Be water, my friend
Ronald Reagan mówił, że „Politycy mają skłonność do myślenia o następnych wyborach, a nie o następnym pokoleniu”. Podobnie sytuacja wygląda w części firm. Myślą one o następnych, krótkoterminowych transakcjach, nie zwracając uwagi na coś o wiele, wiele bardziej znaczącego. Na zmianę, jaka dokonała się w ostatnich dziesięciu latach w polskiej sieci. O nowym pokoleniu i nowym typie użytkowników sieci jest właśnie ten artykuł. Autorem tekstu jest Paweł Szewczyk. Artykuł został pierwotnie opublikowany w magazynie Marketer+.
Anders Ericsson, szwedzki psycholog, w latach 90. XX w. przeprowadził ciekawy eksperyment w Berlińskiej Akademii Muzycznej. Podzielił uczących się tam skrzypków na trzy grupy. W pierwszej znaleźli się najlepsi uczniowie. Były to osoby, które miały potencjał stać się skrzypkami światowej klasy. W drugiej grupie znaleźli się uczniowie prezentujący solidny, jednak nie wybitny poziom gry. W trzeciej grupie umieszczono uczniów, którzy prawdopodobnie nigdy nie zostaną zawodowymi skrzypkami. Grali poprawnie, ale nic poza tym. Celem eksperymentu było zbadanie, ile godzin należy poświęcić na coś, żeby stać się w danej dziedzinie bardzo dobrym, i jaki wpływ ma na to (jeśli ma) talent. Uczniowie w trzech grupach zaczynali przygodę z graniem mniej więcej w tym samym wieku. Mieli po pięć lat. Okazało się, że talent nie był jednak kluczowym czynnikiem w rozwoju ich umiejętności, ponieważ wszyscy wykazywali bardzo podobne predyspozycje do gry. Najważniejsza okazała się liczba godzin spędzonych na ćwiczeniach i doskonaleniu zdolności. Dla poszczególnych grup wynosiła ona odpowiednio 10 tys. godzin dla najlepszych, 8 tys. godzin dla uzdolnionych oraz 4 tys. godzin dla teoretycznie najsłabszych. Zadziwiające, że inne badania wykazują bardzo podobną zależność. Brytyjski psycholog, Michael Howe, twierdzi, że Mozart zaczął tworzyć swoje najwybitniejsze dzieła, gdy miał za sobą ponad 10 tys. godzin grania i komponowania. Miał wtedy około 20 lat. Wcześniej jego dzieła powstawały we współpracy z ojcem. Po- dobnie było w połowie XX w. z Beatlesa- mi. Przed rozpoczęciem wielkiej kariery zagrali ponad 1200 koncertów. Głównie w Hamburgu. Podczas nich zyskali olbrzymie doświadczenie, które później wykorzystali w karierze międzynarodowej.
Tylko jaki to ma związek z Internetem?
Matematyka podpowiada, że 10 tys. godzin to 20 godzin tygodniowo przez 10 lat. Niecałe trzy godziny dziennie. To ilość czasu, jaką dzieci poświęcają na kontakt z nowymi technologiami (urządzenia mobilne, telewizory, komputery, czytniki, książki, e-podręczniki itp.). I tutaj mamy pierwszy wniosek dla współczesnych firm: jeśli młody człowiek dostanie laptop, smartfon czy tablet w wieku siedmiu lat, to w momencie wkraczania w do- rosłość będzie już ekspertem od sieci. Będzie w stanie określić, czy firma prezentuje wysoką jakość usług (w końcu jak cię widzą, tak cię piszą), czy raczej niską. Na to wystarczy mu kilka sekund (według różnych badań: od 3 do 20), w trakcie których – jeśli nie zdobędziesz jego zaufania – przepadniesz. Klient opuści stronę, nigdy na nią nie wróci, a na dodatek odwiedzi serwis Twojej konkurencji. Decyzję, czy zaufać Tobie, czy nie, podejmie na podstawie gigantycznej liczby przeglądanych stron, serwisów, portali. Przez dziesięć lat można w sobie wy- robić pewne „wyczucie technologii”, które dziś charakteryzuje już sporą część konsumentów. Osób z tym „zmysłem” będzie tylko przybywać i to nie tylko w grupie młodszych użytkowników internetu. Ageless Society – to termin odnoszący się do procesu w naszej kulturze. Oznacza on, że społeczeństwo staje się coraz bardziej długowieczne, a starszy wiek nie jest już równoznaczny z wycofaniem (również tym technologicznym). Starsze osoby mają coraz mniej problemów i obaw w poruszaniu się po sieci.
Dotykasz technologii, technologia dotyka Ciebie
Takim sloganem kilka lat temu reklamo- wała się firma Logitech. Dotyk to jeden z ważniejszych zmysłów pomocny w poznawaniu rzeczywistości. Trzyletni syn mojego kolegi z pracy często bawił się tabletem. Ma na nim zainstalowane aplikacje i gry uczące go liter i słów, ćwiczące wyobraźnię, a nawet uczące opieki nad zwierzętami. Ogląda też na urządzeniu filmy oraz bajki. I już wyrobił sobie tak silny nawyk „ślizgania palcem”, że gdy chce zmienić program w telewizji, podchodzi do ekranu telewizora i próbuje gestem ręki „przełączyć” kanał na coś innego. Rozwiązanie Multi-Touch jest dla niego tak proste i intuicyjne, że próbuje stosować je we wszystkich życiowych sytuacjach.
Lepiej być pierwszym niż lepszym
Istnieje wiele legend opisujących powstanie nazwy firmy Apple. Jedna z nich mówi o tym, że Steve Jobs i Steve Wozniak chcieli, by ich firma znajdowała się na pierwszej pozycji w… książce telefonicznej. W tamtych czasach i w początkowej fazie rozwoju firmy tylko tak mogli skutecznie wyprzedzić konkurencję. „Bądź pierwszy” – jedno z 22 niezmiennych praw marketingu bardzo dobrze opisuje sytuację również w branży IT. Z wdrażaniem nowych rozwiązań jest trochę jak z pozycjonowaniem. Im wcześniej wyłowimy świetnie zapowiadające się trendy i zaufamy intuicji, tym większą będziemy mieli szansę, by odnieść rynkowy sukces. Tezę tę potwierdzają liczne przykłady w e-commerce, np. serwisów Supersklep.pl czy DeeZee.pl, które kilka lat temu uwierzyły w potencjał Facebooka. Szybko i niskim kosztem zdobyły dużą liczbę fanów. Dzisiaj ta inwestycja procentuje. Czy istnieje takie rozwiązanie, które stopniowo wchodzi teraz do użytku, a w perspektywie kilku lat może zakorzenić się na stałe w świadomości konsumentów? Takie, które łączy wszystkie wyżej wymienione trendy? Tak – nazywa się ono Responsive Web Design. To rodzaj użyteczności stron internetowych, która sprawia, że strona wyświetla się poprawnie na każdym urządzeniu. Od komputera stacjonarnego, poprzez smartfony i tablety, aż po telewizory. Wyświetli się również poprawnie na tych urządzeniach, które jeszcze nie weszły na rynek – dostosuje się do każdej „ramki”.
Dlaczego to takie ważne? Bo użytkownicy nie lubią się zastanawiać, jak działa dany serwis. Wszystko ma być czytelne, jasne i intuicyjne. Jeśli takie nie będzie – tracisz klienta. Responsive Web Design pod tym względem jest ultraużyteczny. Mimo że wskaźniki ruchu mobilnego w Polsce nie rzucają jeszcze na kolana, warto przyjrzeć się temu rozwiązaniu i trendom nie tylko polskim. Na przykład we Francji ruch mobilny w e-commerce wynosi już około 25%. Ten nurt, razem z mobilnością na niespotykaną do tej pory skalę, powoli przychodzi do Polski. Według badań Google’a już 50% Polaków przegląda na smartfonie informacje o produktach. I te dane przekładają się także na zachowania w domu, czyli że mimo dostępu do komputera wolimy szybko sprawdzić jakąś informację na urządzeniu mobilnym. Ruch mobilny zależy również od liczby mobilnych urządzeń dostępnych na rynku. W tej kwestii jest równie optymistycznie. W 2011 roku roku sprzedano w Polsce 100 tys. sztuk tabletów. Według prognoz operatorów komórkowych w tym roku może to być już 3 mln sztuk.
RWD jest również bardziej dostępne. To nie jest aplikacja, którą trzeba ściągnąć, zainstalować, aktualizować. Nie zajmuje pamięci, działa na każdym urządzeniu, jest mniej kłopotliwe w utrzymaniu (najczęściej przytaczany argument dotyczy kosztów: utrzymujemy tylko jedną stronę, a nie dwie: normalną i mobilną). W pełni zgadzam się z Andym Clarke’em. Ten ceniony na świecie propagator nowych rozwiązań z Walii twierdzi, że „Responsive web design is web design”. Innymi słowy – za kilka lat, projektując strony internetowe, będziemy myśleli tylko i wyłącznie o RWD. Wszystko inne będzie archaiczne. Zmiany w sposobie komunikacji zachodzą obecnie bardzo szybko i szybko się do nich przyzwyczajamy. Youtube kolejne wersje wyglądu portalu testuje na starannie wybranej grupie nastolatków. Bliżej im wiekiem do 10 niż do 18 lat. To, w jaki sposób korzystają oni z serwisu (ale również z sieci w ogóle), pokazuje, jak my wszyscy będziemy korzystać z sieci za 3-4 lata. Pamiętasz, jakie nieprzychylne komentarze pojawiły się na temat serwisu firmy z Kalifornii po zmianie szaty graficznej jego strony głównej? Teraz już nikt o tym nie pamięta. Wszyscy się przyzwyczaili. A minęło zaledwie kilka miesięcy od tej pamiętnej daty – 7 grudnia 2012 roku.
Kiedyś znajoma powiedziała mi coś bardzo ciekawego. Zauważyła, że jeśli chcemy dowiedzieć się, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość za kilka/ kilkanaście lat, powinniśmy udać się do przedszkola. Tam powinniśmy porozmawiać z najbardziej doświadczoną przedszkolanką. Ona, po wychowaniu kilku pokoleń dzieci, bardzo trafnie potrafi stwierdzić, jak będą żyć jej wychowankowie za kilkanaście lat. Już widać różnicę. Są bardziej otwarci, szybciej uczą się czytać, nie mają problemu z korzystaniem z nowych technologii.
Po zakończeniu wszystkich biznesowych rozmów z klientem opowiedział mi ciekawą historię. Niedawno zmienił telefon komórkowy. Zmiana większości ustawień w nowym modelu nie sprawiła mu problemów, ale z jednym nie potrafił sobie poradzić. Kilka minut klikania na tym aparacie przez jego 5-letniego syna rozwiązało sytuację. Chłopiec szybciej poradził sobie z wcześniej nieznanym modelem telefonu. To tak wczesne obcowanie z nowymi technologiami sprawi, że tak samo swobodnie będzie poruszał się po stronach internetowych. Tempo dzisiejszego życia jest bardzo szybkie. Warto „trzymać rękę na pulsie”. Twój klient może uciec lub jego zachowania zmienią się na tyle, że nie będziesz w stanie do niego trafić ze swoją oferta
„Tekst pochodzi z magazynu MARKETER+ nr 3 (10)”. Zapraszamy do lektury całego magazynu.