Prawdziwe kłamstwa, czyli motywy wyborów konsumenckich
Jeśli zapytamy konsumentów o ich potrzeby i decyzje zakupowe, podzielą się z nami wieloma informacjami, przy czym okazuje się, że nie zawsze są one zgodne z prawdą. Zatem czy to oznacza, że są kłamstwem? Okazuje się, że nie. Przecież gdyby nie miały one nic wspólnego z prawdą, ich tworzenie byłoby zupełnie pozbawione sensu. Zatem gdzie leży problem? Otóż udzie nie są do końca świadomi prawdziwych motywów, które kierują ich działaniami.
Już w 1979 roku przeprowadzono pewne badanie konsumenckie, które przeszło do historii eksperymentów. „Pepsi Challenge”, bo tak się nazywało, polegało na podaniu konsumentom napoi w nieoznakowanych kubeczkach. W jednym była coca-cola, a w drugim – odwieczny konkurent, czyli pepsi, a badani mieli wskazać ten, który smakuje im bardziej. Co ciekawe, mimo, że to coca-cola zdobyła tytuł lidera rynku, to większość osób wybierała pepsi.
Jakie cechy w przypadku tych gazowanych napoi mogą wpływać na dany wybór? Smak? Słodycz? Może stopień gazowania? To bardzo indywidualne motywy, ale dla danego konsumenta – znaczące. Mamy potrzebę bycia spójnymi wewnętrznie i jeśli już zdeklarujemy się w jakimś kierunku, zawsze chcemy podać sensowne powody dlaczego dokonaliśmy takiego, a nie innego wyboru. Najłatwiej odnieść się do cech zewnętrznych, ale tak naprawdę to nie zawsze one są sterownikami naszych decyzji. Istotne jest jednak to, że te cechy konstruują nasz wybór i dają nam poczucie racjonalności i świadomości podczas poruszania się po rynku usług i produktów.
Tylko dlaczego badania naukowe jednoznacznie pokazują, że nasz gatunek działa bardzo irracjonalnie? Wspomniany już „test” napojów gazowanych to udowodnił. Sięgamy po jakiś produkt, wolimy inny, ale i tak potrafimy „logicznie” uzasadnić dlaczego dokonujemy takiego wyboru. Nawet obiektywne argumenty, zderzane z brakiem logiki, niczego nie są w stanie wskórać. Przecież nie jest tajemnicą, że Pepsi mimo zwycięstwa w „teście smaku”, nie zbliżyła się nawet do wyników sprzedażowych Coca-Coli.
Problem polega na tym, że w marketingu opieramy się na świadomych deklaracjach, które często nie mają wiele wspólnego z postępowaniem. Kluczem staje się dotarcie do prawdziwych opinii, myśli i skojarzeń. Tylko to gwarantuje sukces.
Źródło: marketing-news.pl
W Wielkanoc o jedną trzecią mniejszy ruch w Sieci
W jaki sposób i jak często korzystamy z Internetu podczas Wielkanocy? Według analizy Gemius, który dotyczy ruchu w Sieci podczas zeszłorocznych świąt, wykonaliśmy o 30% mniej odsłon, niż w zwykłą niedzielę i poniedziałek. Analizie poddano 4 dni: 20-21 kwietnia (niedziela i poniedziałek wielkanocny) oraz 13-14 (niedziela i poniedziałek). Wzięto pod uwagę ruch z komputerów, smartfonów i tabletów.
Dobowy rozkład odsłon jest podobny. W niedziele częściej zasiadamy do Internetu wieczorami. Duże różnice pojawiły się w odniesieniu do poniedziałku. Jeśli zaś chodzi o urządzenia mobilne, spadek ruchu w Sieci nie był tak znaczący w porównaniu do odsłon, które pochodziły z komputerów. W Wielkanoc wykonano o 15 procent mniej odsłon, niż w zwykłą niedzielę.
Źródło: marketing-news.pl
Raport Deloitte: pół miliona punktów click and collect w Europie
Według najnowszego raportu Deloitte szacuje się, że liczba punktów „click and collect” w Europie wzrośnie jeszcze w tym roku do ok. 500 tysięcy, co stanowi 20-procentowy wzrost, w porównaniu z rokiem 2014.
Trzy główne typy lokacji, dzięki którym można realizować transakcje click and collect, to: sklepy, strony trzecie (czyli np. urzędy pocztowe, stacje benzynowe, dworce) oraz punkty samoobsługowe, które umożliwiają bezpieczne przechowanie zakupionych produktów. Według analizy Deloitte spośród pół miliona punktów, blisko dwie trzecie będą stanowić urządzenia samoobsługowe, a jedna czwarta – należeć będzie do stron trzecich.
Wielka Brytania, która obecnie jest najbardziej dojrzałym rynkiem e-commerce, ma już jedną trzecią sprzedaży przeprowadzaną za pomocą opcji click and collect. Pomiędzy 2012 a 2014 rokiem dochody podwoiły się, osiągając wartość 8,7 miliardów dolarów i 140 milionów zamówień. Najrzadziej model c&c używany jest w branży spożywczej – dotyczy 5% sprzedaży. W innych branżach obejmuje nawet do 50% zamówień. Co ciekawe, opcja ta nie ogranicza się wyłącznie do sklepów stacjonarnych, bowiem coraz więcej sprzedawców internetowych oferuje taki sposób, włączając do realizacji usługi punkt samoobsługowe lub inne sklepy stacjonarne. Właśnie tak operuje eBay, który oferuje odbiór zakupów w sieci handlowej Argos.
Ciekawy case study można przeprowadzić na bazie marki Doodle. Ta brytyjska firma rozpoczęła działalność w czerwcu 2014 roku i działa w systemie c&c i zamierza otworzyć 300 punktów na stacjach kolejowych. Celem firmy jest obsługa retailerów zarówno on-, jak i offline, a także przedsiębiorstw dostarczających przesyłki i realizujących zwroty. Klient może zlecić przesłanie zamówionego towaru bezpośrednio do punktu Doddle. Co ciekawe – niektóre lokacje Doodle będą udostępniać przymierzalnie dla klientów sklepów odzieżowych, co jeszcze bardziej wpłynie na dokonanie zwrotu towaru. Jednorazowa usługa kosztuje 1,95 funta, a zwroty obsługiwane są bezpłatnie. W lutym 2015 firma ogłosiła, że planuje dostawy międzynarodowe.
Źródło: materiały prasowe
Polski rynek e-commerce przekroczył wartość sześciu miliardów euro
Według raportu Dotcom River, najszybciej rozwijającym się europejskim rynkiem e-commerce, jest rynek polski. W 2013 roku osiągnął łączną wartość 6,2 miliarda euro, a wzrost w skali roku wyniósł 21%. Niestety, według analityków czeka nas stagnacja, bowiem wchodzi on w fazę dojrzałości.
Rynek dojrzewa, spada liczba e-sklepów i kolejne gałęzie stają się coraz bardziej nasycone. Zmieniamy się również my – użytkownicy. Około 62% dorosłych Polaków korzysta z Internetu regularnie, a 48% szuka w nim informacji, w tym informacji o produktach i usługach, tak tylko 21% rzeczywiście kupuje w sklepach online. Co ciekawe, 16% deklaruje, że nigdy nie zrobiło zakupów w e-sklepie.
Najbardziej aktywna grupa, robiąca zakupy w Internecie, obejmuje ludzi w wieku 31-50 lat. Spośród starszych (po 65 roku życia) aż 41% nigdy nie dokonało e-zakupu. A jak często robimy zakupy w Sieci? Prawie jedna trzecia rodaków robi to raz na miesiąc. Ponad połowa deklaruje, że kilka razy w roku, a ok. 9% polskich internautów – raz na rok.
Źródło: evigo.pl
Przegląd aktualności e-commerce 9.04