#231 Szybsze dostawy kurierskie w miastach? Tak, nawet tego samego dnia

Duże aglomeracje mają to do siebie, że obecne w nich sklepy, także stacjonarne mogą walczyć o klienta innymi, niż gdzie indziej rozwiązaniami. Wiadomo cena, obsługa klienta, opakowanie, to wszystko ma wpływ na to, jak nas odbierają kupujący. W dużych miastach dochodzi jeszcze jedna możliwość dostarczenie produktów nie tylko tego samego dnia, ale w ciągu na przykład jednej, czy też dwóch godzin. Czy to faktycznie jest możliwe?

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • jaki rozwija się rynek szybkich dostaw;
          • jakie technologie pomagają w dostarczaniu przesyłek;
          • czy dostawa tego samego dnia ma szanse bytu w Polsce.

To, że można pokazuje Amazon

Ok, można powiedzieć, że Amazon ma zaplecze, ma budżet i może testować różne rozwiązania. I faktycznie dużo w tym prawdy, bowiem gigant ten wykorzystuje różne opcje i skupia się na tych, które mogą przynieść największe zyski długoterminowe. Już w 2016 roku dostawa 15 tysięcy najpopularniejszych produktów dostępnych w sklepie można było zamówić z dostawą w ciągu godziny. Londyn, Berlin, Paryż, a także wiele miast USA dysponuje tą właśnie możliwością. Nie jest to jednak tak, że wszystkie produkty dostarczane z magazynu Amazon. Część z nich udostępniają sieci, które z firmą mają podpisane odpowiednie umowy.

1500x415_TCG_FCS-2466_ACQ-storefront

Idąc dalej drogą, którą wytycza amerykański gigant, możemy zauważyć, że to nie wszystkie nowości, jakie pojawiają się na rynku dostaw. Przecież już jakiś czas temu, dość głośno było o dostawie „pod klucz” do domu i do samochodu dla osób zapisanych do Amazon Prime. Wszystko pod nieobecność właściciela domu lub pojazdu.

Jak to wygląda w Polsce?

Zacznijmy od tego, że już wiele lat temu w Polsce i za granicą naszego kraju pojawiły się firmy kurierskie, które w dużych aglomeracjach dostarczają przesyłki na rowerach, skuterach, przy pomocy elektrycznych pojazdów. Z usług tego typu firm kurierskich korzystają firmy różnego rodzaju. Jak możemy przeczytać w jednym z artykułów „Dostarczamy różne rzeczy, ale głównie współpracujemy z firmami protetycznymi, szpitalami, przewozimy próbki medyczne, wyniki badań laboratoryjnych. A także dostarczamy przesyłki nadawane i przyjmowane przez agencje reklamowe, biura rachunkowe i inne urzędy i instytucje. Dostawy na rowerach potrafią trwać nawet 15 min, co jest rekordem i tego czasu nie osiągną żadni kurierzy, którzy przemieszczają się samochodem. Przewagą miejskich kurierów jest ich znajomość topografii miasta. Dzięki temu, że wiedzą, jak dotrzeć skrótami w różne miejsca mogą być tam szybciej niż inni doręczyciele.

Co zatem z dużym firmami kurierskimi?

Widząc zapotrzebowanie na tego typu dostawy DPD, DHL i inne korporacje postanowiły stworzyć własne rowery dostawcze. Nie mają one być konkurencją dla szybkich kurierów miejskich, którzy dostarczają inne towary, ale mogą być wykorzystani do dostarczania w ciągu kilku godzin od złożonego zamówienia na przykład produktów spożywczych, a także innych towarów o niewielkich gabarytach. DHL pokazał swoje pojazdy elektryczne z łatwym do demontażu nadwoziem i elektrycznie napędzaną dźwignią) zapewnia dość sporo miejsca dla paczek. Taki sprzęt potrafi obsłużyć ok. 250 kg zamówień. Dystans, który może pokonać prototypowy rower, to 100 km. Jest przystosowany do jazdy w mieście, w tym w obszarach zatłoczonych i jest ekologiczny. Testy przeprowadzone w Londynie pokazały, że pięć rowerów potrafi bez problemu w ciągu dnia dostarczyć 100 zamówień, a wszystko szybciej i bardziej ekologicznie. Wszystko oczywiście kontrolowane jest cyfrowo, bowiem odpowiedni program wyznacza trasę dostaw i kolejność odbierania przesyłek.

ostawa tego samego dnia – to jest możliwe

Pokazują to polskie sklepy. Komputronik dostarcza produkty przy pomocy usługi TurboKurier. Paczki w tej usłudze mogą odebrać klienci Łodzi, Poznania, Warszawy, Krakowa i Katowic.

Zrzut ekranu 2018-09-27 o 16.05.28

Auchan Direct zamówienia złożone do 12:30 dostarcza już od godziny 18:00.

Zrzut ekranu 2018-09-27 o 16.05.57

Podobna opcja dostępna jest w sklepach Answear.

Zrzut ekranu 2018-09-27 o 16.06.59

Jak widać firmy kurierskie wraz z e-sklepami wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów i dają im możliwość odebrania towaru nawet w kilka godzin od zamówienia. To nie tylko domena Amazon. Polski rynek rozwija się i zmienia, a klienci cenią sobie wygodę. Warto wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, o płatności kartą u kuriera.

Okazuje się, że klienci oczekują od firm dostarczających paczkę tego sposobu zapłaty. Zależy nam na wygodzie, nie chcemy iść do bankomatu po gotówkę, bo mamy przecież kartę. W 2016 roku powstał raport „Klient w świecie cyfrowym”, gdzie podano, iż 55% Polaków robi zakupy w internecie, a 3 na 4 konsumentów deklarowało, że wybiera na ogół kurierską przesyłkę pobraniową, czyli płatną u przewoźnika. Dziś po 2 latach liczby te wzrosły. Jeśli decydujemy się na wprowadzenie do oferty sklepu przewoźnika, to wybierzmy tego, który zapłacić kartą pozwala. Dzięki temu trafimy po prostu do większej grupy klientów.

Rynek dostaw się zmienił i bardzo dobrze. Ewoluuje i dopasowuje się do klienta. Zmiany zachowań konsumenckich sprawiają, że każdego dnia pojawiają się nowe rozwiązania, które umożliwiają dokonanie jeszcze szybszych i łatwiejszych zakupów on i offline. Z punktu widzenia klienta, to bardzo dobrze.

Tagi: #231 Szybsze dostawy kurierskie w miastach? Tak, nawet tego samego dnia

JSON Web Tokens (JWT)

Temat, któremu chcemy się dzisiaj przyjrzeć to JWT, ostatnio bardzo często wykorzystywany w kontekście autoryzacji. Przyjrzymy się dokładniej czym jest JSON Web Tokens oraz w jaki sposób go generować i wykorzystywać w rzeczywistych przypadkach.

JWT – co to jest?

JWT (JSON Web Tokens) to otwarty standard (RFC 7519), który definiuje sposób wymiany danych między stronami w bezpieczny sposób poprzez obiekt JSON. Przesyłane informacje mogą być weryfikowane dzięki cyfrowemu podpisowi, który jest elementem tokenu.
Token JWT jest podpisany za pomocą sygnatury – algorytmem HMAC lub za pomocą klucza publicznego/prywatnego RSA lub ECDSA.

Kiedy JSON Web Tokens?

JWT może być wykorzystany przy:
1. Autoryzacji – JWT znajduje szerokie zastosowanie w autoryzacji kiedy jedna ze stron chce przyznać dostęp drugiej do zasobów i serwisów, a później bez przechowywania stanu po swojej stronie weryfikować czy dostęp powinien być możliwy.

2. Transmisji danych – Kiedy chcemy przesłać pomiędzy stronami informacje i potrzebujemy mieć pewność, że nadawca jest tym za kogo się podaje i dane które wysyła nie zostały zmienione. Możemy to zweryfikować właśnie dzięki cyfrowemu podpisowi, które jest częścią JWT.

Struktura JWT

JWT w swojej wynikowej postaci (jako token) składa się z trzech części oddzielonych od siebie kropkami.

Przykład:
aaaa.bbbb.cccc

Te części to kolejno:
• Nagłówek (Header)
• Zawartość (Payload)
• Sygnatura (Signature)

1. Nagłówek (Header)

Nagłówek zawiera informację o rodzaju tokena – JWT oraz o tym jakiego algorytmu używamy – HMAC SHA256 lub RSA.
Przykład:

{
  "alg": "HS512",
  "typ": "JWT"
}

Obiekt JSON w postaci wynikowej jest zmieniany na zapis w Base64.

2. Zawartość (Payload)

Ta część odpowiedzialna jest za przechowywanie danych, które chcemy przesyłać w tokenie. JWT wyróżnia trzy typy informacji zawartych w payload: Registered claims, Public claims oraz Private claims.
Oprócz danych identyfikacyjnych tokena oraz informacji o dacie ważności i kontekstu, w payload umieszczamy dane związane z rolą użytkownika, dostępem do zasobów, ustawieniami itp.

Przykład:

{
  "customerId": "123",
  "role": "customer"
}

Tak jak w przypadku nagłówka, payload też kodowany jest w formacie Base64.

3. Sygnatura (Signature)

Sygnatura jest podpisem cyfrowym potwierdzającym autentyczność danych zawartych w tokenie. Walidacja sygnatury daje nam pewność, że nadawca jest tym za kogo się podaje.
Pewność tą zyskujemy dzięki metodzie budowania sygnatury. Przyjrzyjmy się temu bliżej:

Jeśli wybierzemy algorytm haszowania np. HMAC SHA256 to sygnatura tworzoną będzie w następujący sposób:

HMACSHA256(base64UrlEncode(header) + ’.’ + base64UrlEncode(payload), secret)

Gdzie secret to nasze hasło potrzebne do haszowania sygnatury. Musimy pamiętać o tym, że secret powinien być długi i składać się z różnych znaków, ponieważ łamiąc secret jesteśmy w stanie podszyć się pod serwis autoryzacyjny i wprowadzić swoje dane w payload.
Przykład implementacji algorytmu generowania tokenu JWT napisany w NodeJS. W przykładzie skorzystamy z implementacji algorytmu haszowania i kodowania base64Url poprzez zewnętrzne biblioteki.

const hmacSha256 = require('crypto-js/hmac-sha256');
const base64url = require('base64url');

const header = {
    typ: 'JWT',
    alg: 'HS256'
};

const payload = {
    userId: 123,
    role: 'customer'
};

const secret = 'secret password';

const jwtToken = base64UrlEncode(header) + '.' + base64UrlEncode(payload);
const signature = base64url.encode(hmacSha256(jwtToken, secret).toString());
const jwtSignedToken = jwtToken + '.' + signature;

console.log(jwtSignedToken);

function base64UrlEncode(item) {
    return base64url.encode(JSON.stringify(item));
};

Zastosowanie

JSON Web Tokens można wykorzystać np. do budowy serwisu autoryzacyjnego, w którym chcemy uwierzytelniać użytkowników aplikacji – przykład:

Tworzenie serwisu z możliwością autoryzowania użytkowników:

1. Budujemy back-end naszej aplikacji i udostępniamy REST API naszym aplikacją klienckim.
2. Tworzymy aplikację kliencką, która komunikuję się poprzez REST API z częścią back-endową.
3. Dołączamy serwis autoryzacyjny, za pomocą którego aplikacje klienckie będą uzyskiwały tokeny JWT a back-end będzie w stanie sprawdzić czy użytkownik powinien dostać dostęp do żądanego zasobu.

wpis tech

Podsumowanie

W tym wpisie omówiliśmy strukturę JWT i zasadę budowania tokenów. Widzimy również zastosowanie tego standardu i w jak łatwy sposób jesteśmy w stanie zarządzać uprawnieniami i autoryzacją użytkowników.

Źródło: https://jwt.io/

Autorem tekstu jest Kamil Moroń.

#230 Własna aplikacja mobilna – dlaczego warto spróbować?

Zakupy online coraz to częściej dokonywane są za pomocą telefonu komórkowego. Każdego roku mówi się, że nadszedł czas mobile i trochę w tym prawdy. Wszystko dlatego, że rok do roku wzrasta liczba transakcji dokonywanych przy pomocy telefonów. Warto zauważyć jednak, że dużo zakupów pochodzi z dedykowanych aplikacji, które dla wielu klientów są alternatywą dla stron responsywnych. Aplikacje dają możliwości, które często są tak bardzo pożądane przez kupujących. Czy warto więc inwestować w tego typu rozwiązania? Wydaje się, że tak.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • jaki wygląda rynek aplikacji mobilnych w Polsce
          • dlaczego warto zainwestować w aplikację
          • jak powinna wyglądać idealna appka

Aplikacja mobilna to kolejny punkt styku z marką

Każdego dnia korzystamy z dziesiątek jak nie setek aplikacji. Zaczynając od tych do obsługi social mediów, poprzez aplikacje do obróbki zdjęć, a kończąc na tych do bankowości internetowej. Wśród nich są także aplikacje zakupowe, które pozwalają nam w łatwy sposób przejrzeć ofertę sklepu lub też złożyć zamówienie. Jak podaje ComsScore łącznie użytkownicy telefonów z systemem iOS oraz Android spędzają 86% czasu używając aplikacji, a tylko 14% czasu poświęcają na korzystanie z przeglądarki internetowej.

Jeśli przyjrzymy się danym dotyczącym rynku e-commerce w Polsce, to widać, że lubimy telefony komórkowe i lubimy wykorzystywać je do robienia zakupów online. Izba Gospodarki elektronicznej informuje, że 1/3 Polaków robi zakupy przez urządzenia mobilne, a 41% korzysta z aplikacji zakupowych. Wśród najpopularniejszych są: Allegro, OLX, Rossmann, a także AliExpress. Polacy pokochali tanie zakupy z Chin. Jeśli rozpatrzymy informacje, które podaje IGE pod względem zasięgów to okazuje się, że czołowymi są: OLX.pl (zasięg 17,59%), Allegro (14,16%), Rossmann (14%) i AliExpress (11,86%). Warto też zwrócić uwagę na to, że z aplikacji korzystamy cały czas, jednak okres Świąt Bożego Narodzenia, czy też miesiące wyprzedażowe generują największy ruch oraz obrót.

Przewaga aplikacji nad innymi kanałami komunikacji

Aplikacja mobilna pozwala marce na działania, które nie zawsze są dostępne w innych kanałach sprzedażowych. W dużej mierze dzięki nim klient otrzymuje wszystkie potrzebne informacje. W aplikacji do sprzedaży biletów nie tylko zobaczy on informację o nadchodzących wydarzeniach, ale także będzie miał zapisane wszystkie bilety, będzie mógł ocenić koncert, czy zobaczyć kto ze znajomych pojawi się na imprezie. Dedykowane appki kurierów pozwalają na zamówienie kuriera, sprawdzenie statusu przesyłki, a nawet tworzenie książek adresowych i nadawczych. Lokale usługowe używają ich do rezerwacji, a aplikacja dla graczy od Microsoft umożliwia śledzenie postępów w grach, komunikowanie się z innymi osobami i co najważniejsze, robienie zakupów z poziomu telefonu komórkowego. Rossmann pozwala swoim klientom robić listy zakupów, składać zamówienia, a także uczestniczyć w programie lojalnościowym.

Tutaj dochodzimy do jednej z najważniejszych możliwości aplikacji zakupowych. Dzięki nim możemy łatwo personalizować ofertę i dostosowywać przekaz reklamowy do użytkownika. Wszystko dlatego, że zakładając konto w aplikacji kupujący wielokrotnie zmuszony jest, do podania danych osobowych, daty urodzenia, czy też preferencji zakupowych. Na podstawie tych danych (muszą być zebrane zgodnie z obowiązującym prawem) możemy dużo łatwiej personalizować przekaz reklamowy. Ja jak wiadomo, kupujący online lubią spersonalizowane zakupy. W przypadku aplikacji mamy praktycznie nieograniczone możliwości. Kupony rabatowe, darmowe sample, triale – to wszystko może być w łatwy sposób dostarczone użytkownikowi apki.

Idealna aplikacja, czyli jaka?

Badania firmy Criteo pokazują, że 77% użytkowników usuwa aplikację do trzech dni od momentu jej zainstalowania. Jednym z głównych powodów, to brak interesujących funkcji lub po prostu nie spełnia ona oczekiwań użytkowników. Mówi się nawet, że pierwsze kilka minut decyduje o tym, czy appka pozostanie na telefonie, czy wyląduje w koszu. Najważniejsze cechy aplikacji mobilnych to:

  • szybkie i bezproblemowe działanie – podobnie, jak ze stronami www, tak samo jest z aplikacjami. Jeśli są one wolne, jeśli poszczególne zakładki zbyt długo się ładują, to możemy być pewni, że takie oprogramowanie szybko wyląduje w koszu.
  • stabilność działania – appka powinna działać tak samo dobrze online jak i offline. Jeśli zgubi ona połączenie z siecią, to warto by zapisywała koszyk lub umożliwiała odzyskanie straconych danych. Dodatkowo nie może być sytuacji, w których następują niespodziewane wyłączenia lub zwieszenia.
  • prostota – aplikacje mobilne muszą być intuicyjne i proste w obsłudze. Zbyt skomplikowane nie będą atrakcyjne dla odbiorców. Warto aby budowane one były według zasad UX.
  • różnorodność opcji – czyli w dużym skrócie mowa o funkcjonalnościach. Aplikacja sprzedażowa powinna pozwolić zapłacić na wiele sposobów za towar, wybrać różne sposoby dostawy, umożliwić zapisać koszyk, czy też listę zakupów. To tylko przykłady.

Co wybrać?

Wiele marek nadal nie korzysta z dedykowanych aplikacji, bowiem porzuca je na poczet responsywnej strony. Czasem jest to dobre rozwiązanie. Wszystko zależy od tego, jak duży ruch pochodzi z mobilnych urządzeń, jak duży jest wskaźnik porzuconych koszyków, a także konwersji. Dodatkowo, czy jest jakiś odsetek transakcji, które nie dochodzą do skutku z jakiś innych powodów? W takich sytuacjach warto pomyśleć, czy można to zmienić i sprawdzić, czy aplikacja mobilna może być rozwiązaniem tych problemów. Zawsze warto spróbować.

Tagi: Własna aplikacja mobilna – dlaczego warto spróbować?

B2E, czyli skuteczne wsparcie organizacji pracy

Jak sprawić, by organizacja efektywnie funkcjonowała na współczesnym rynku? Każdy kto prowadzi firmę wie, że kwestia ta potrafi spędzać sen z powiek. W i-systems również wiele razy zadawaliśmy sobie to pytanie. Czy istnieje rozwiązanie idealne, które nie tylko zapewni firmie sprawne funkcjonowanie, ale również, a może i przede wszystkim, zagwarantuje jej sukces?

Podstawę dobrego funkcjonowania firmy stanowią dwa filary. Pierwszy z nich, to skuteczne zarządzanie wewnętrznymi procesami, drugi natomiast, to uporządkowanie wszelkich przepływów informacyjnych. Jako firma za cel postawiliśmy sobie stworzenie rozwiązania, wspierającego i automatyzującego oba te obszary. W ten sposób projekt, a raczej jego wstępny zarys, trafił pod skrzydła naszego działu R&D.

Po kilku miesiącach prac pojawił się efekt w postaci aplikacji webowej stanowiącej bazę wiedzy o firmie i pracownikach. Zaprojektowany przez nas system B2E służy do zarządzania zasobami i strukturami firmy, jednocześnie wspomagając obsługę jej wewnętrznych procesów. Początkowo stworzony został on wyłącznie na nasze wewnętrzne potrzeby, jednak z biegiem czasu stał się jednym z produktów tworzących naszą ofertę. W dzisiejszym artykule chcielibyśmy przybliżyć, czym dokładnie jest B2E oraz w jaki sposób może ono wspierać organizację pracy właściwie każdej firmy.

Pełna kontrola wewnętrznych procesów

Zaprojektowany przez nas system B2E gwarantuje dostęp do zaawansowanej struktury uprawnień oraz możliwość przyznawania pracownikom różnych ich poziomów. Do jego kluczowych funkcjonalności zaliczyć można przede wszystkim przydzielanie pracownikom zadań w formie tzw. “ticketów”. Umożliwia to łatwą kontrolę czasu pracy oraz statusów realizacji konkretnych zadań. Dodatkowo, istotną z perspektywy zarządzania kapitałem ludzkim funkcją jest kalendarz zasobów kadrowych, w którym widoczne są informacje o urlopach, delegacjach, L4 czy też pracy zdalnej. Użytecznym rozwiązaniem jest także moduł rezerwacji sal konferencyjnych. B2E to jednak nie tylko pełna baza wiedzy na temat firmy i pracowników, to również platforma do wewnętrznej komunikacji, a także funkcjonalna baza klientów. System umożliwia dostęp do historii rozliczeniowej wraz z informacją o kwotach, terminach i statusach należności, dzięki czemu obsługa i kontrola płatności kontrahentów staje się prosta, jak nigdy wcześniej. Pozwala on także na łatwe generowanie dokumentów księgowych.

B2E graf 1

Skuteczna współpraca z klientem

Wdrażany przez nas system B2E wyposażony został także w rozbudowane funkcjonalności związane z kompleksową współpracą z klientami, dzięki czemu wykorzystujące go firmy mogą usprawnić ten obszar swojej działalności. Zawiera on szczegółowe informacje na temat wszystkich realizowanych przez firmę projektów i zleceń. Jedną z podstawowych funkcjonalności oferowanych przez tę aplikację jest możliwość tworzenia ofert handlowych. Przez cały okres wdrożenia projektu, aplikacja pozwala klientowi na bieżące śledzenie postępów prac projektowych, a także publikowanie zgłoszeń/uwag odnoszących się do wykonanych zadań. Gdy zgłoszenie zostanie przyjęte przez opiekuna projektu, a następnie odpowiednio sklasyfikowane, oddelegowuje się je do wykonania przez konkretny zespół lub osobę. Klient przez cały czas ma możliwość monitorowania wszystkich swoich zleceń oraz czasu, jaki zespół poświęcił na ich realizację. Po zakończeniu wdrożenia, aplikacja ta może być wykorzystywana w dalszej komunikacji z klientem, pełniąc funkcję panelu wsparcia technicznego.

B2E graf 2

Jedno rozwiązanie, wiele korzyści

Wdrożenie systemu typu B2E, pomimo, że wymaga pewnych nakładów pracy oraz zaangażowania pracowników i zarządu danej firmy, przynosi bardzo wiele korzyści. Przede wszystkim, pozwala na optymalizację czasu pracy oraz usprawnienie procesu zarządzania kapitałem ludzkim. Kolejną, bardzo ważną z punktu widzenia procesów wewnętrznych firmy zaletą, jest możliwość uzyskania szybkiego dostępu do bazy wiedzy na temat wszystkich realizowanych projektów. Kumulacja wszystkich bieżących oraz historycznych danych projektowych w jednym systemie pozwala na sprawną realizację zadań, nawet w przypadku zmiany składu osobowego zespołu projektowego. Dodatkowo, dzięki wdrożeniu tego typu systemu uzyskujemy bieżący dostęp do wszystkich dokumentów księgowych, finansowych i administracyjnych, dzięki czemu mamy je zawsze “pod ręką”. Wreszcie, co istotne – narzędzie to umożliwia łatwą i sprawną weryfikację rozliczeń (zarówno projektów wewnętrznych jak i tych realizowanych dla klienta zewnętrznego) na podstawie generowanych w panelu raportów.

System B2E to narzędzie, które stanowi technologiczną odpowiedź na najczęstsze wyzwania biznesowe, dzięki czemu skutecznie wspiera organizację pracy każdej firmy. W i-systems dostrzegliśmy ogromny potencjał tej aplikacji webowej, dlatego zdecydowaliśmy się ją rozwinąć i zaoferować jako produkt również naszym klientom. Wierzymy, że każda organizacja zasługuje na to, by móc efektywnie funkcjonować na współczesnym rynku, a my, jako firma technologiczna czujemy się odpowiedzialni za tworzenie rozwiązań, które to umożliwią.

Zapisz się do newslettera

#229 W e-zakupach coraz mniej liczy się cena?

E-commerce się zmienia, zachowania konsumenckie się zmieniają, zmienia się nas styl życia i przyzwyczajenia. Czasem na te zmiany ma wpływ wiek, czasem miejsce zamieszkania, czasem otoczenie i czynniki zewnętrzne. Coraz częściej słyszy się, że zmiany te pokazują, iż klienci decydują się na zakupy online tylko dlatego, że są one wygodne, przeglądając raporty i analizy rynku wydaje się być to prawdą. Czy faktycznie w e-commerce cena schodzi na drugi plan, a ważna stała się wygoda zakupów i ich personalizacja?

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

            • jaką rolę cena odgrywa w zakupach online

Świat się zmienia

Globalny raport Nielsena „The Quest for Convenience” wynika, że onok dobrej jakości za odpowiednią cenę, to właśnie wygoda staje się dziś głównym motorem decyzji zakupowych. Ma na to wpływ wiele czynników. Między innymi zmiany geograficzne i demograficzne. Ośrodki wiejskie zmieniają się w miejskie, wiele miejscowości staje się po prostu dzielnicami dużych miast. Według ONZ do 2025 roku dwie trzecie światowej populacji będzie już mieszkać w miastach, jest to o 755 mln więcej niż dzisiaj. Zmieniająca się struktura ośrodków miejskich oznacza szybsze tempo życia, co zaś przekłada się na zapotrzebowanie na technologie, które pozwalają oszczędzić czas.

Popatrzmy na aplikacje umożliwiające zamówienie jedzenia, dla wielu osób to najlepsze rozwiązanie po całym dniu pracy. Wychodzimy z biura, kilka kliknięć i po wejściu do domu przyjeżdża dostawca z wybranym daniem. Jest to duże uproszczenie, ale wszystko idzie właśnie w kierunku ułatwienia nam życia. Przyśpieszenia pewnych procesów i rytuałów. Zamiast robić pizzę w domu, jemy ją w lokalu lub zamawiamy. Zamiast jechać po zakupy spożywcze, zamawiamy je do domu lub do punktu odbioru. Według badań Nielsena 39% konsumentów online na świecie decyduje się jeść poza domem przynajmniej raz w tygodniu, a 48% konsumentów w regionie Azji i Pacyfiku i 47% w Północnej Ameryce kupuje posiłki w podróży. Powyższe przykłady mają jedynie pokazać, jak zmienia się otaczający nas świat. Przejdźmy do e-commerce, w którym także nastąpiły zmiany, a wiele z nich miało miejsce w ciągu ostatnich lat.

Bo liczy się wygoda?

Raport KPMG International pt. „The truth about online consumers” pokazuje, że zakupy online robimy dlatego, że są dla nas wygodne, tak zadeklarowała ponad połowa przebadanych osób. Dodatkowo wśród bardziej szczegółowych powodów znalazły się na przykład możliwość robienia zakupów 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, tak zadeklarowało 58% osób. Klienci podkreślali także, że zakupy pozwalają oszczędzić czas – 40% wskazań, a także możliwość wielu towarów w jednym miejscu, tak odpowiedziało 27% osób. Może to właśnie jest przyczyną dużego sukcesu marketów online, które w swojej ofercie mają produkty z wielu kategorii. Zamiast jechać w sobotę do sklepu spożywczego, budowlanego, czy z wyposażeniem domu można przecież wszystko zamówić w jednym sklepie. 45% badanych klientów Europy Środkowej potwierdziło, że robi zakupy online najczęściej właśnie w tego typu miejscach, w Ameryce Północnej wskaźnik ten także wynosi 45%. Aby spełnić te oczekiwania niezbędna jest dobrze przygotowana, stabilna i bezpieczna platforma ecommerce przygotowana przez specjalistów znających potrzeby biznesowe klienta.

A co z ceną?

Okej cena zawsze odgrywała ogromną rolę w zakupach nie tylko online, ale i offline. Czy coś się zmieniło? Widać, że tak się stało, ale zmiany nie są jeszcze tak bardzo duże. 46% badanych decyduje się na zakup online, bo cena jest niższa, a 54% z powodu możliwości bardziej komfortowego porównywania cen. Jednak gdy przyjrzymy się badaniu Blue Media „Jak kupujemy w internecie”, to już 48% ankietowanych deklaruje, że bardzo ważna jest dla nich wygoda zawarcia transakcji i dokonania płatności, zwolenników zyskują też takie parametr, jak liczba oferowanych metod płatności. Klienci decydują się na zamówienie towaru w takim sklepie, który nie tylko ma atrakcyjną cenę, ale także biorą pod uwagę czas realizacji zamówienia, politykę zwrotów, oraz to, w jaki sposób mogą zapłącić za towar i czy jest ich preferowana metoda płatności.

Jak już jesteśmy przy metodach płatności, to warto pamiętać, że klienci nadal nie mają zaufania do płatności online. Tegoroczne badanie “Podejście Polaków do fintechu” pokazuje bowiem, że Polacy nie chcą udostępniać e-sklepom swoich danych bankowości internetowej. Tylko 12% ankietowanych polaków nie ma z tym problemu i daży podmioty zewnętrzne odpowiednim zaufaniem. Jak możemy przeczytać: „33% spośród tych osób, które byłyby gotowe udostępnić swoje dane do logowania, deklaruje że mogłaby je udostępnić innemu bankowi. W dalszej kolejności: zaufanemu sklepowi internetowemu – 24%. Firmie telekomunikacyjnej – 23%. Operatorowi płatności – 19%. Najmniej chętnie udostępnimy te dane takim podmiotom jak Google czy Facebook – 8%”.

Poczucie bezpieczeństwa daje płatność przy odbiorze?

Trochę tak jest, bowiem badanie Kantar TNS, przeprowadzonego na zlecenie KIR i ZBP pokazuje, że 48% ankietowanych nadal decyduje się na zapłacenie za towar przy odbiorze przesyłki, niezależnie czy jest to paczka nadana kurierem, pocztą czy dostarczona do Paczkomatu, który umożliwia płatność kartą. Płatność online poprzez szybkie płatności oraz zwykłym przelewem deklaruje 31% osób. Robiąc zakupy w sieci, 14 proc. badanych sprawdza dokładnie na czyje konto wysłany zostanie przelew. Niespełna co dziesiąty badany szuka logo systemu płatności, które zna i dokonuje płatności za zakupy. Warto więc zamieszczać logo operatora oraz obsługiwanych przez niego banków i kart. Krótko mówiąc, kupujący chcą mieć pewność, że zapłata trafi do sprzedawcy, a wielu z nich (sprzedawców) deklaruje, że wysyłki za pobraniem realizowane są praktycznie od ręki, bowiem nie trzeba czekać na zaksięgowanie przelewu.

Co dalej?

Jak widać zachowania konsumenckie są różne. Cena nadal odgrywa znaczącą rolę podczas zakupów online, jednak coraz większe znaczenie dla kupujących ma bezpieczeństwo oraz wygoda. Dlatego też wiele marek decyduje się na wprowadzenie działań omnichannel na przykład click&collect. Wiele osób woli bowiem obejrzeć towar przed odbiorem w sklepie stacjonarnym, czy też po prostu podjechać po niego w drodze z pracy. Warto więc zastanowić się, czy na szych sklepach nie brakuje jakiejś opcji, która może zachęcić nowych klientów do skorzystania z naszej ofert.

Aplikacja mobilna brakującym ogniwem omnichannel?

W 2018 r. strategia omnichannel wydaje się standardem. Wszystkie liczące się marki posiadające sieć sklepów stacjonarnych połączyły w większym lub mniejszym aspekcie sprzedaż online i offine. Ale czy poza połączeniem systemów informatycznych możemy też połączyć doświadczenie klienta? Zdecydowanie tak! I taką właśnie rolę powinna spełniać aplikacja mobilna dla sklepu internetowego.

Dlaczego za pierwszym razem nie wyszło?

Rynkowy boom na aplikacje mobilne dla sklepów internetowych wybuchł kilka lat temu. Jednak technologia nie nadążyła za pomysłami. Aplikacje dla sklepów internetowych były bardzo proste. Ograniczały się praktycznie do przeglądu produktów danej marki i jedynie czasami do możliwości dokonania zamówienia lub skorzystania z rabatu. Największą wadą aplikacji mobilnych był jednak brak stałego połączenia z systemem sprzedaży.

Aplikacje były więc tylko nakładką na system, bez realnego połączenia z nimi. W większości z nich nie istniały również żadne procesy stałej i automatycznej aktualizacji informacji o produktach, dostępnościach czy rabatach w sklepie internetowym. Praca nad samą aktualizacją była czasochłonna i w końcu marki przestały to robić. W efekcie po pierwszej instalacji większość klientów przestała z nich korzystać. Strona internetowa, której wygląd dopasowuje się do ekranu, na którym jest wyświetlana, wyczerpała potrzeby klientów na mobilne zakupy w sieci przez kolejnych kilka lat.

Obecnie proces zakupowy wymaga obecności firmy wraz z jej produktami w kilku kanałach sprzedaży. Aby aplikacja mobilna mogła stanowić część strategii wielokanałowej (omnichannel ecommerce) i spełniać swoją rolę, musi być przede wszystkim zawsze aktualna. Taką aktualność można zapewnić dzięki pełnej integracji z systemem e-commerce marki. Obsługa sprzedaży pochodzącej ze sklepu online oraz aplikacji mobilnej realizowana jest wtedy z jednego panelu administracyjnego, co sprawia, że proces zarządzania całością sprzedaży jest znacznie prostszy.

Dostępne rozwiązania i ich możliwości

Na rynku dostępnych jest kilka rodzajów aplikacji mobilnych – natywne oraz hybrydowe. Rozwiązania dla aplikacji hybrydowych pozwalają od razu tworzyć je dla dwóch systemów operacyjnych. Ciekawym narzędziem do tworzenia aplikacji hybrydowych jest IONIC. Ten bogaty framework wykorzystuje moc natywnych funkcji urządzenia mobilnego, takich jak: kamera, mikrofon, usługi lokalizacyjne czy TouchID, oraz mieszankę technologii webowych. Z kolei za część natywną odpowiedzialne jest narzędzie Cordova. W samym IONIC wykorzystywane są Angular, HTML lub SCSS. IONIC pozwala na tworzenie aplikacji mobilnych m.in. dla dwóch systemów operacyjnych – Android oraz iOS. IONIC posiada ogromną bazę komponentów, dzięki czemu umożliwia tworzenie zaawansowanych rozwiązań mobilnych.

Nowoczesne aplikacje posiadają wiele rozwiązań wpływających na budowanie i rozwój strategii omnichannel i wzmacnianie sprzedaży. Do ważniejszych z nich zaliczyć można:

• sprawdzenie w aplikacji dostępności produktów w salonach stacjonarnych; coraz więcej osób sprawdza produkt online; natomiast gdy już wie, co chce kupić, finalizacji dokonuje offline; dobrym rozwiązaniem jest umożliwienie klientom sprawdzenia dostępności produktowej danego salonu stacjonarnego;

• sprawdzenie w salonach stacjonarnych dostępności produktów w sklepie internetowym; bardzo często omnichannel definiuje się jako przenikanie świata internetowego do świata sprzedaży stacjonarnej; jednak aplikacja mobilna może rozszerzyć te możliwości. Wystarczy, aby była wyposażona w skaner kodów kreskowych; funkcjonalność sprawdzi się, gdy klient, będąc w salonie stacjonarnym, zechce sam zapoznać się z większą ilością informacji na temat produktu lub będzie chciał zamówić inny wariant (kolor, rozmiar, model – w zależności od produktu); wtedy wystarczy, że zeskanuje kod kreskowy, a aplikacja sama przeniesie go na kartę konkretnego produktu w sklepie internetowym; takie rozwiązanie jest też zgodne z zauważalnym obecnie na rynku modelem samoobsługi przez młodsze pokolenie. Wtedy aplikacja mobilna pełni rolę dodatkowego pracownika sklepu, dzięki któremu klient może otrzymać potrzebne informacje o produkcie;

• powiadomienia push. Istnieje znaczna różnica między powiadomieniami push a SMS-ami. Według badań są one znacznie częściej otwierane i skłaniają do większej interakcji. Poprzez integrację z systemem e-commerce mogą one zawierać informacje o statusie zamówienia, statusie reklamacji czy specjalnie dopasowanych do użytkownika ofertach.

Przykład powiadomienia push z CTA do obwiedzenia salonu stacjonarnego marki w celu odbioru zakupów

Przykład powiadomienia push z CTA do obwiedzenia salonu stacjonarnego marki w celu odbioru zakupów

Niestandardowe pomysły na wykorzystanie aplikacji mobilnej

Istnieją inne możliwości wykorzystania aplikacji mobilnych. W pierwszym modelu obsługa sklepów może idefntykować klientów w poszczególnych miejscach salonu stacjonarnego. W tej wizji wystarczy wdrożyć beacony. Pokażą one przybliżoną lokalizację klienta, a także inne dane, np. historię zakupów w sklepie internetowym, dzięki czemu mogą one posłużyć pracownikom sklepów do budowania ofert w czasie rzeczywistym. Przykładowo: gdy klient przechodzi obok butów, aplikacja mobilna poprzez beacon rejestruje jego obecność, system e-commerce sprawdza, że klient przeglądał ostatnio dany produkt w internecie, a na końcu wyświetla na ekranie telewizora w salonie stacjonarnym specjalną ofertę dla niego.

Informacja dla pracownika sklepu stacjonarnego ze wskazaniem klienta, jego lokalizacji oraz historii zakupów

Informacja dla pracownika sklepu stacjonarnego ze wskazaniem klienta, jego lokalizacji oraz historii zakupów

Z drugich możliwości skorzystają głównie klienci. Sieci handlowe będą mogły do nich wysyłać spersonalizowane wiadomości dotyczące specjalnych ofert, promocji czy wydarzeń. Wysyłanie takich wiadomości będzie możliwe tylko i wyłącznie po wyrażeniu zgody przez klienta na analizę jego zakupów, preferencji czy lokalizacji. Na takie rozwiązanie na pewno nie zdecyduje się 100% klientów, ale ci, którzy się zgodzą, wykażą się dużym zaangażowaniem zakupowym i mogą stać się naturalnymi ambasadorami marki. Takie rozwiązanie pozwoli również na angażowanie społeczności, klientów czy partnerów handlowych danych marek. Dzięki temu system będzie mógł wiązać przyczynowo-skutkowo różne elementy składowe procesu zakupowego naszego klienta: od produktów przez historię aż po lokalizację. Przykładowo: możemy wysłać informacje o promocji powiązanego produktu z wcześniejszym zakupem, i to tylko w salonie, w którym klient przebywał najczęściej, czyli łączymy sprzedaż, e-commerce, komórki i lokalizację.

Przykładowe powiadomienia dla klientów ze specjalnymi ofertami czy wydarzeniami

Przykładowe powiadomienia dla klientów ze specjalnymi ofertami czy wydarzeniami

Należy jednak pamiętać, że taka analiza danych wymaga deklaratywnej zgody ze strony klienta. W tym celu aplikacja mobilna musi jasno sygnalizować taki zamiar. Rolą marki jest więc pokazanie klientowi szeregu korzyści płynących z wyrażenia takiej zgody.

Aplikacja mobilna dla sklepów internetowych przeszła długa drogę. Pierwsze wersje były za proste, następnie marki nie miały pomysłu na jej pełne wykorzystanie. Obecnie wszystkie składniki nowego wymiaru omnichannel są dostępne. Wystarczy tylko decyzja sieci handlowych oraz osoba z możliwością jej wdrożenia w retailu.

Artykuł pierwotnie ukazał się w Magazynie E-commerce, w numerze 2(2)2018.

Odległość Levenshteina

Wstęp

Czy zastanawialiście się kiedyś, skąd wyszukiwarki „wiedzą”, co użytkownik miał na myśli pomimo popełnionych literówek w wyszukiwanym haśle? Odpowiedzią są algorytmy obliczające miarę odmienności napisów. W tym artykule, postaram się omówić jeden z nich, jak również spróbować zoptymalizować go tak, aby był bardziej użyteczny dla rozwiązań informatycznych.

Odległość Levenshteina

Odległość Levenshteina – bo o tym algorytmie dzisiejszy wpis będzie – jest to prosty algorytm wyznaczający miarę odmienności napisów, czyli w uproszczeniu wyznacza ilość operacji prostych, które muszą zostać wykonane, aby słowo A stało się słowem B. Operacja prosta, w tym przypadku to:

• wstawienie nowego znaku
• usunięcie znaku
• podmienienie znaku

Dla zobrazowania, aby napis „kot” stał się napisem „mol” potrzebujemy wykonać 2 operacje proste – zamienić literkę „k” na „m” oraz „t” na „l”. Więc miara odmienności słowa „kot” i „mol” jest równa 2.

Algorytm

Jak więc nauczyć komputer, aby też potrafił rozpoznawać tę różnicę w słowach? Władimir Lewensztejn zaproponował poniższy algorytm:

1. Określamy długość badanych słów, długość słowa głównego A to `m`, a długość słowa porównywalnego B to `n`.

2. Tworzymy macierz(tablicę) `K` o wymiarach (m+1) x (n+1) .

3. Pierwszy wiersz macierzy wypełniamy wartościami od 0 do `n`

4. Pierwszą kolumnę macierzy wypełniamy wartościami od 0 do `m`

5. Dla każdego znaku słowa A wykonaj (od 1 do `m`, ozn. Indeksu `i`):

6. Dla każdego znaku słowa B wykonaj (od 1 do `n`, ozn. Indeksu `j`):

◦ jeżeli `A[i]` jest taki sam tak `A[j]` to koszt jest równy zero, w przeciwnym wypadku koszt jest równy 1
◦ przypisujemy wartość pola macierzy `K[i][j]` obliczając minimalną wartość z:
▪ `K[i – 1][j – 1]` + koszt
▪ `K[i – 1][j]` + 1
▪ `K[i][j – 1]` + 1

7. Miarą odmienności jest wartość wpisana w `K[m][n]`

Stosując powyższy algorytm, przeanalizujmy słowa „kot” i „pole”:

1. Długość słów m 3, n 4

2. 3. 4. Tworzymy macierz z wypełnionymi wartościami.

1

5. Obliczamy wartości macierzy.

2

Znak P różni się od K więc koszt jest równy 1. Obliczamy wartości:

• `K[2 – 1][2]` + 1 = 2

• `K[2][2 – 1]` + 1 = 2

• `K[2 – 1][2 – 1]` + 1(koszt) = 1

Najmniejsza wartość to 1, więc tyle wpisujemy w pole `K[2][2]`.

Podobnie uzupełniamy resztę wartości z wiersza.

3

W tym przypadku znaki się od siebie nie różnią, więc koszt jest równy 0. Więc:

• `K[3 – 1][3]` + 1 = 3

• `K[3][3 – 1]` + 1 = 3

• `K[3 – 1][3 – 1]` + 0 = 1

I wpisujemy w pole `K[3][3]` wartość 1.

4

Implementacja

Implementacja algorytmu jest wkompilowana w interpreter PHP od wersji 4.0.1. Na potrzeby testów i optymalizacji zaimplementowałem go i można znaleźć go w repozytorium: https://gitlab.com/dysan12/levenshtein_distance

Optymalizacja

Wykonując krokowo algorytm, możemy zauważyć pewną zależność, dzięki której nie musimy wykonać wszystkich obliczeń, aby szacować odmienności podanych napisów. Wystarczy, że przy graficznej interpretacji „poprowadzimy” ukośną linię z wynikowego narożnika macierzy.

5

W tym wypadku, już po uzupełnieniu pierwszego wiersza, wiemy że odmienność napisów, będzie wynosiła co najmniej 2.

Szacunek ten możemy przykładowo wykorzystać w sytuacji, gdy chcemy poznać wszystkie słowa z pewnego zbioru, których odmienność od badanego słowa nie będzie większa od zadanej.

Implementacja

Przyjmując kontynuację algorytmu krokowego oraz , że `max` to zadana maksymalna różnica słów:
Dodajemy do każdej iteracji kroku piątego warunki kończące wykonywanie

• jeśli porównywane słowa mają taką samą długość, to sprawdź czy wartość `K[i][j]` > `max`
• jeśli słowo porównywane B jest dłuższe niż słowo główne A, to sprawdź czy wartość `K[i][i + n – m]` > `max`
• jeśli słowo porównywane B jest krótsze niż słowo główne A, to sprawdź czy wartość `K[i][i – (n – m)]` > `max`

Jeśli algorytm przedwcześnie zakończył swoją pracę, tzn. że badane słowa zbyt różnią się od siebie.

40080793_352743705265754_3288724306145574912_n

Ilustracja 1: Optymalizacja zrealizowana w PHP

Wyniki

Testy zostały przeprowadzone na ponad 1000 elementowym zbiorze porównywanych słów z wyznaczoną maksymalną odległością od 0 do 10.

Aspekty:

• zoptymalizowany algorytm vs algorytm bez optymalizacji
• zoptymalizowany algorytm vs wbudowany w PHP(bez optymalizacji)

Gdzie:

• „Optimized algorithm time” to czas wykonania zoptymalizowanego algorytmu
• „Standard algorithm time” to czas wykonania algorytmu bez optymalizacji
• „Saved time” to zaoszczędzony czas
• „Percentage ratio” to stosunek czasów. Jeśli wartość jest mniejsza niż 100% to zoptymalizowany algorytm wykonywał się dłużej.

Zoptymalizowany algorytm vs algorytm bez optymalizacji

6

Z wyników widzimy, że optymalizacja, przy niskiej zadanej maksymalnej odległości, polepsza do 212% wydajność co daje ponad dwukrotnie skrócony czas obliczania.

Zoptymalizowany algorytm vs wbudowany w PHP(bez optymalizacji)

7

Wbudowana funkcja obliczania odległości levenshteina jest skompilowana w interpreter PHP, przez co wydajnościowo jest niejednokrotnie ponad 80 razy szybsza niż nieskompilowany algorytm – co nie było zaskoczeniem.

Wszystkie testy wraz z badanym zbiorem danych znajdują się w
https://gitlab.com/dysan12/levenshtein_distance/blob/master/test/LevenshteinTest.php

Podsumowanie optymalizacji

Z przeprowadzonych testów widzimy, że optymalizacja rzeczywiście skraca czas wykonania algorytmu, lecz aby z niej w praktyce skorzystać w języku interpretowanym, musielibyśmy wkompilować ją w interpreter.

Autorem tekstu jest Michał Gaj.

#228 E-grocery – czy nadchodzi kolejna rewolucja?

Czy mieliście kiedyś już takie myśli, że w e-commerce doszliśmy do ściany i nic nowego już na nas nie czeka? Być może tak. Ale twór ten zmienia się bardzo szybko i to, co kiedyś było podstawą, dziś jest detalem. To, co było oczywiste, dziś kompletnie nie ma znaczenia.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • jaki zmienia się rynek e-grocery i jakie szanse mają nowi gracze

Kupujemy inaczej

Zmieniły się przede wszystkim zachowania konsumenckie. Nasze życie to pęd, który tylko nabiera prędkości i mocy. Chcemy żyć szybko i wygodnie – szczególnie na co dzień. Technologia nam sprzyja i towarzyszy w większości aspektów naszego życia. Wystarczy, że spojrzymy na nasze smartfony. Czy Wy też tak macie, że funkcja „dzwonienia” jest jedna z najrzadziej używanych? Wysyłanie służbowych maili, robienie notatek, rozrywka w postaci social mediów czy nawet Netflixa, zarządzanie domowym budżetem czy nawet gaszenie świateł w domu – cała władza w telefonie! No i zakupy. Odkąd trend mobilny, który pięknie wprowadziła nam do codzienności technologia RWD, wszedł na stałe do naszych zachowań konsumenckich, śmiało robimy zakupy właśnie z poziomu urządzeń mobilnych. W wolnej chwili. A gdy jeszcze dany sklep inwestuje w appkę – to nie ma się co dziwić, że e-zakupy stały się po prostu elementem codzienności, a nie czegoś „Wow!”.

eGrocery-1024x487

Gdy zakupy internetowe zaczęły nieśmiało objawiać swoje istnienie – głównym motywatorem, by kupować w sieci, a nie stacjonarnie, była cena – często dużo niższa oraz asortyment – dużo większy. Teraz częściej mówimy, że do zakupów w internecie skłania nas wygoda oraz oszczędność czasu. Cena już tak bardzo nie determinuje wyboru. Odkąd zakupy transgraniczne, ze szczególnym uwzględnieniem rynku azjatyckiego, stały się proste i bezproblemowe – jesteśmy w stanie odczekać nawet i 6 tygodni, jeśli motywatorem ma być cena.

Zatem może dostawa? Owszem, dostawa: jej cena, rodzaje, a także opcje zwrotu, są świetnym sposobem, by uzyskać przewagę nad konkurencją. Pisaliśmy o tym. Ale i w przypadku ceny, i dostawy – prędzej czy później dojdzie się do momentu, w którym ceny będą najniższe, a dostawa (i zwrot) za darmo.

Czy więc doszliśmy do ściany? A w e-commerce nie czeka na nas nic?

Nie. Czeka na nas istna e-rewolucja. Kolejna! Ta naprawdę wywróci wszystko do góry nogami.

Zakupy spożywcze w sieci

Specjaliści twierdzą, że polski rynek „spożywczy” w ciagu 5-10 lat przekształci się ogromnie. Pojawiają się głosy, że z branży „fresh”, czyli ze świeżym asortymentem, rozkład sił pomiędzy „klasycznymi” sklepami a e-sklepami, będzie wynosił 50:50. Teraz brzmi to naprawdę dziwnie. Jak sci-fi i „lewitujące” deskorolki z „Powrotu do przyszłości”. Ale przyjrzyjmy się temu z nieco innego kąta. My od dawna sukcesywnie przenosimy zakupy poszczególnego asortymentu ze sklepu offline, do tego online. Ubrania, buty, zabawki – to już nikogo nie dziwi. Meble? Szwedzki monopolista tylko zaciera ręce. Sprzęt AGD i RTV? A może nawet ciężki sprzęt budowlany? Żaden problem. A mięso? Jaja? Nabiał i owoce? *tu miejsce na charakterystyczny grymas twarzy, mówiący o tym, że nie… jeszcze nie*

vegitables_eco

„Potencjał rozwoju internetowego handlu żywnością jest ogromny” – czytamy w raporcie „E-grocery w Polsce”. Już co siódmy internauta robi regularnie zakupy spożywcze w internecie. Coraz częściej przekonujemy się także do kupowania czegoś więcej, niż tylko napoje i pieczywo, czy produkty spożywcze „pakowane”. Przykład? Warzywa i owoce. Kiedyś istniało przekonanie, że MUSIMY ich dotknąć. Uwielbiamy kupować produkty eko i bio, a także wszystkie te, które związane są z konkretną dietą (np. bez glutenu czy laktozy). Zainteresowanie to, połączone z wygodą (tzw. zakupy z kanapy) przekłada się na wyniki. Branża e-grocery sukcesywnie zalicza wzrosty rzędu 15-20 procent w skali roku. 16 procent badanych internautów robi te zakupy regularnie. Główna motywacja? Nie cena. Wygoda. Oszczędność czasu – to właśnie tym 38 proc. argumentuje swój wybór.

Online kupujemy napoje (34 proc.), alkohol (26 proc). oraz – ex aequo: pieczywa, warzywa i owoce (25 proc.). Na ogół wybieramy sklepy internetowe, które prowadzone są przez sklepy stacjonarne (42 proc.). Jedna czwarta tego smacznego „tortu” należy jednak już do pure-playerów, czyli sklepów bazujących wyłącznie na sprzedaży internetowej z dostawą za pomocą własnych samochodów dostawczych.

Kolejna sprawa: gdzie robimy te zakupy? 1/3 osób stawia na dom, 1/4 – na pracę. Na ogół są to spontaniczne, doraźne i niewielkie zakupy (40 proc.), ale co trzecia osoba wyrabia sobie nawyk planowania ich. Dlaczego? Bo pozwala to na zarządzanie domowym budżetem. Jedna piąta robi duże, regularne zakupy do domu.

Hello-Fresh

Wygoda zakupów spożywczych, robionych w internecie, polega na tym, że robimy je dowolnego dnia – wtedy i o tej porze, gdy możemy, gdy jest nam najlepiej. Co czwarta osoba robi je w dni powszednie, a co trzecia – w weekendy. Wtedy siadamy do naszych laptopów (41 proc. respondentów wskazało, że przy pomocy tego sprzętu robi zakupy) lub smartfonów (33 proc.) i robimy zakupy. Płacimy za nie kartą online (36 proc.) lub przelewem online.

Typowa osoba, która w tym momencie robi zakupy z segmentu e-grocery, to kobieta (2/3 badanych), która ma 25-34 lata (1/3 badanych). Mieszka w dużym mieście (40 proc. badanych). Główną motywacją jest wygoda. Oczekiwania? Wysoka jakość produktów, wygodny kontakt, szybka i punktualna dostawa oraz odpowiednie warunki dostarczania.

Pierwsza motywacja? Ciekawość. A potem już jakoś leci. 57 proc. osób, które zrobiły zakupy online – wraca do tego.

To nadal wygoda, która wiąże się z mieszkaniem w dużym mieście. Warszawa na tę chwilę zgarnia 40 proc. całego rynku w Polsce. Wszystko pędzi z efektem lawiny czy kuli śnieżnej. Więc jeśli ktoś teraz szuka okazji, by podjąć rękawicę i rzucić się na falę e-rewolucji, to nie kolejny sklep z butami i ubraniami dla dzieci… to jedzenie.

Czy człowiek może być kolorem? Kapitał ludzki, jako największa wartość w organizacji

Chcąc prowadzić innowacyjną i ponadczasową firmę należy bacznie obserwować indywidualne predyspozycje pracowników. Nie każdy z nich nadaje się do pracy z klientem, tak samo, jak nie każdy potrafi szybko podejmować decyzje. Czy ktoś o skrytym usposobieniu będzie dobrze sprawdzał się w roli telefonicznego doradcy klienta? Czy dynamiczna, artystyczna dusza odnajdzie się na stanowisku szczegółowego analityka?

Kapitał ludzki, to w ostatnim czasie bardzo nośne i chwytliwe hasło. Żyjemy w czasach, gdzie mamy do czynienia z rynkiem pracownika, a mimo to, wciąż niewiele firm potrafi tego pracownika docenić i wykorzystać w pełni jego potencjał. Obecną sytuację bardzo trafnie przedstawia cytat z książki “Joy at Work: A revolutionary approach to fun on the job” autorstwa Dennis Bakke.

“Dlaczego tak wielu ludzi pracuje tak ciężko, aby móc uciec do Disneylandu? Dlaczego gry wideo są bardziej popularne niż praca? (…) Dlaczego tylu pracowników latami marzy i planuje swą emeryturę? Powód jest prosty i przygnębiający. Uczyniliśmy z zakładu pracy frustrujące i smutne miejsce, gdzie ludzie robią to, co im się każe i mają niewiele możliwości uczestnictwa w podejmowaniu decyzji czy też pełnego wykorzystania swych talentów. W rezultacie w naturalny sposób, dążą w stronę zajęć, gdzie mogą przynajmniej do pewnego stopnia mieć kontrolę nad własnym życiem”. – Dennis Bakke

Pytanie zatem, jak odczarować rzeczywistość? Jak dostrzec i wykorzystać predyspozycje pracowników?

Insights Discovery

Okazuje się, że istnieją cztery wiodące energie kolorystyczne, które odpowiadają za zachowania ludzkie. Pierwsza z nich – czerwona opisuje silny i zdecydowany typ osobowości o mocno przywódczym charakterze. Druga – żółta, określa z kolei osoby radosne, pewne siebie, lubiące być w centrum uwagi i chętnie kreujące nowe idee. Trzecią energią kolorystyczną jest energia niebieska, opisująca osobowości analityczne, o mocnych zdolnościach organizacyjnych. Czwarta i ostatnia – zielona energia charakteryzuje z kolei osoby empatyczne, opiekuńcze, cierpliwe i chętnie współpracujące z innymi.

Osoba, której zakres obowiązków jest odpowiednio dostosowany do jej charakteru i predyspozycji będzie z chęcią i zaangażowaniem wykonywać powierzone jej obowiązki. Co więcej, będzie jej zależało na samorozwoju i doskonaleniu swoich umiejętności, a co za tym idzie, wykonywana przez nią praca będzie bardziej efektywna.

Kilka lat temu, w i-systems postanowiliśmy zweryfikować potencjał drzemiący w naszej kadrze zarządzającej. Przeprowadziliśmy na niej test osobowości Insights, sprawdzający, jakie energie kolorystyczne ją charakteryzują. Wyniki tego testu okazały się zaskakujące i uwypukliły pewne aspekty, na które dotychczas nie zwracaliśmy uwagi. Zachęceni rezultatami tego przedsięwzięcia zdecydowaliśmy się na stopniowe poszerzenie naszej grupy badawczej weryfikując kolejno kompetencje pozostałych pracowników. Dziś test Insights stał się elementem naszej codzienności, testem, który oferowany jest każdemu nowemu pracownikowi.

Co nam to dało? Dziś jesteśmy firmą nie tylko w pełni świadomą kompetencji i predyspozycji naszych pracowników. Jesteśmy przede wszystkim firmą, która dzięki ich wykorzystaniu przeszła ogromną transformację, jeśli chodzi o organizację pracy. Staramy się, aby zadania przydzielane jednostkom były dopasowywane do potencjału danego człowieka. Każdy człowiek może zatem nie tylko wykazać się wyróżniającymi go umiejętnościami czy wiedzą, ale przede wszystkim, może wykonywać pracę, którą lubi i która daje mu satysfakcję.

Turkusowy ideał

W naszej organizacji, czterem wymienionym wyżej kolorom – czerwonemu, żółtemu, niebieskiemu i zielonemu towarzyszy jeszcze jeden odcień. Jest nim turkus, a właściwie pewne jego elementy. Przez Frederica Laloux organizacja o kolorze turkusowym charakteryzowana jest jako taka, która organizuje się samoczynnie. W jej przypadku ciężko mówić o strukturze, jednak, pracownicy, dzięki wysokiemu zaangażowaniu są tutaj w stanie podejmować autonomiczne decyzje, za które nie boją się brać odpowiedzialności.

Turkusowa organizacja, do bycia którą uparcie dążymy, opiera się na trzech filarach takich jak: samozarządzanie, dążenie do pełni oraz ewolucyjny cel. Z perspektywy energii kolorystycznych ludzi, drugi filar wydaje się być dla naszej działalności obecnie najistotniejszy. Zwraca on uwagę na rozwój umiejętności i kompetencji członków zespołu. Organizacje turkusowe, w przeciwieństwie do tych działających w innych modelach, nie narzucają szkoleń, jakie powinien odbyć dany pracownik z uwagi na swoje powiązania z określonym stanowiskiem czy działem. Dają one jednak pełną swobodę wyboru tego, czy i jakie kompetencje zechce on rozwijać. To właśnie ten typ organizacji pozwala na pełne wykorzystanie potencjału pracowników i wejście firmy na najwyższy poziom.

Jak się okazuje, kapitał ludzki, to nie tylko pusty frazes. To ogromna siła organizacji i punkt startowy dla jej rozwoju. Aby jednak odgrywał on taką rolę potrzebne jest głębsze poznanie predyspozycji pracowników, a także wprowadzenie konkretnych zmian w strukturze organizacji i sposobach jej zarządzania. Jeśli ludzkie predyspozycje zostaną odpowiednio wykorzystane, przekonamy się, że prowadzenie innowacyjnej i ponadczasowej organizacji nie tylko jest możliwe, ale przede wszystkim nie jest trudne.

Zapisz się do newslettera

#227 Darmowa dostawa i zwrot jako przewaga konkurencyjna w e-commerce

Cofnijmy się o kilka lat, kiedy jeszcze zakupy internetowe nie były tak popularne i dostępne jak teraz. W Internecie szukaliśmy produktów głównie z powodu ich cen. W pewnym momencie to było już mistyczne, bo fakt, często kwoty były niższe, ale zapominaliśmy o tym, że trzeba doliczyć koszt dostawy, często wydłużający się okres doręczania itp. Cena w którymś momencie przestała być już tak drastycznie niższa. Tym sposobem przestała być wartością nadrzędną.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • jaki darmowa dostawa i darmowe zwroty mają wpływ na budowanie przewagi konkurencyjnej

Tworzenie trendów

Następnie nadszedł czas trendsetterów. Osoby, które nauczyły się wyprzedzać trendy, wprowadzając pewien rodzaj produktów do sklepów, bardzo szybko wzbiły się na sam szczyt. Towary masowo zamawiane z zagranicy, z „marżą”, dostępne od ręki w polskich sklepach… Droższe, owszem, ale przecież kupujący miał z głowy te wszystkie „bzdury” jak płatność kartą kredytową, cło, przesyłka lotnicza i potem krajowa – to zrozumiałe, skąd wyższa cena.

Ale w pewnym czasie sami zdaliśmy sobie sprawę z tego, że przecież to żaden problem zamówić coś z jednej lub drugiej części globu. Już kompletnie nie boimy się handlu transgranicznego, szczególnie tego z krajów UE i Azji.

Więc co pozostaje?

Wystarczy spojrzeć na największych… Coś, co aktualnie mocno wpływa na decyzje zakupowe e-klientów, to tania lub darmowa dostawa, z wieloma wariantami do wyboru i darmowym zwrotem. W ogóle cała procedura zwrotów powinna być maksymalnie uproszczona, ale o tym za moment.

Najpierw dostawa. Poczta, kurier, paczkomat i opcja „za pobraniem” to absolutne minimum, bez którego nie ma co nawet startować. W dużych miastach i aglomeracjach coraz popularniejszym rozwiązaniem jest Same Day Delivery, czyli dostawa tego samego dnia. Nie powinna być ona znacząco droższa od dostawy kurierskiej, jest jednak spore grono nabywców, którzy są w stanie zapłacić za paczkę więcej, by dostać ją jeszcze w dniu zamówienia.

Realizując Same Day Delivery, trzeba pamiętać przede wszystkim o dobrym zapleczu magazynowym. Bez tego nie ma sensu wprowadzać tego typu usługę. Najwięksi jednak potwierdzają, że jest to rozwiązanie przyszłościowe, np. Amazon i ich program Amazon Prime. Co prawda raczej nie wszystkie rozwiązania, np. dostarczanie paczek do samochodu lub do domu pod nieobecność mieszkańców mogłyby na naszym rynku się zakorzenić, tak mimo wszystko dostawa tego samego dnia to coś, co w niedługim czasie będzie standardem.

W czasach, gdy większość poszczególnych gałęzi e-handlu jest już mocno obsadzona, konkurować trzeba innymi wartościami, a nie jedynie ceną. Weźmy na przykład sklep z butami. Wartością dodaną może być fajne pudełko, dobrze prezentujące się na Instagramie, ale – co potwierdzają badania wśród konsumentów – dużo chętniej robimy zakupy, gdy mamy darmową dostawę.

Ryzyko zwrotu

Obok taniej lub darmowej dostawy drugim elementem, który może budować przewagę konkurencyjną, jest zwrot. Klienci mają prawo do odstąpienia od umowy sprzedaży, wszyscy o tym doskonale wiemy. Ale jak przekuć to w sukces, a nie porażkę? Jak sprawić, że klienci nie poczują się oszukani, nie będą czuli ryzyka utraty pieniędzy? Przede wszystkim dzięki przejrzystym zasadom.

To już poniekąd standard, że w paczce znajduje się gotowa, przygotowana kartka, która zawiera instrukcje dotyczące zwrotów. Za to plus należy się wszystkim firmom, które wprowadziły to rozwiązanie. To zwykła kartka, ale ona daje komunikat: „Hej, nie chcemy Cię oszukać. Jeśli nie chcesz tego towaru – zwróć go. Nie będziemy utrudniać tej procedury”. W kliencie, który nawet musi odstąpić od umowy, buduje się zaufanie.

Przytoczę tu przykłady dwóch sklepów, z których ja sama często zamawiam ubrania – towary, które obok butów, są najczęściej zwracane. Oba przetestowałam pod kątem zwrotów. Pierwszy z nich to H&M. W założeniu wszystko jest tak, jak być powinno. Przychodzi paczka, sprawdzam – coś mi nie pasuje, więc chcę zwracać. Mam formularz, wypełniam, zamawiam kuriera i zwracam towar. Mam na to 14 dni. Po zakończeniu procedury zwrotu z sumy zostaje pobrane 3,90 zł jako koszt wysłania. Jak na usługę kurierską to niewątpliwie dobra cena. I tyle.

Tylko jest jeden problem. To wszystko diabelnie długo trwało. Zniechęcająco długo, ale ponoć brand ma jakieś logistyczne problemy… Zobaczymy.

Druga marka to Zalando. Zalando pokochałam miłością absolutną.

Nie, to nie jest post sponsorowany. A szkoda.

I zanim zacznę pisać peany zadedykowane tej firmie, dodam, że jestem świadoma, że większość firm na to po prostu nie stać, ale jeśli wzorować się na kimś, to na tych, którzy są po prostu najlepsi.

Zalando oferuje zwroty darmowe. Do 100 dni. Możecie zapomnieć o zamówieniu na prawie jedną trzecią roku, a oni i tak zwrócą pieniądze, jeśli zdecydujemy się na oddanie towaru. Jeśli chcemy szybką wysyłkę, to trzeba za nią zapłacić dodatkowo. Jeśli wystarczy nam dostarczenie standardowe, w ciągu 2-5 dni roboczych, to jest ono darmowe.

Wyciągnijmy wnioski

Małej firmie trudno wprowadzić pewne udogodnienia, to prawda, jednak trzeba myśleć nad potrzebami klientów. Weźmy takiego właściciela sklepu zoologicznego. Ma dwa punkty stacjonarne w dość dużych, ale nie gigantycznych miastach. I od pewnego czasu wieczorami realizuje dostawy zgodnie z założeniami Same Day Delivery. Sprawdza się.

Weźmy niewielki sklep z butami, który ma dostawę zawsze poniżej 12 zł i który zdecydował się na wprowadzenie darmowego zwrotu. Jak mówi sam właściciel: „Klientki zamawiają po 2-5 par, bo zawsze mogą zwrócić, jeśli któraś im się nie podoba, bez dodatkowego kosztu, a finalnie niezbyt często to robią.”

Kiedy nie masz już oręża w postaci superniskich cen, wyjątkowego asortymentu, kiedy Twoi fachowcy od promocji dwoją się i troją, to może warto przemyśleć, policzyć i sukcesywnie wprowadzać coś nowego pod kątem dostaw i zwrotów?

Jakby to powiedział Paweł Tkaczyk: „Do przemyślenia”.

Autorem tekstu jest: Paulina Wawrzyczek

Tagi: #227 Darmowa dostawa i zwrot jako przewaga konkurencyjna w e-commerce

ANTLR

ANTLR – ANother Tool for Language Recognition

Na pewno spotkałeś się kiedyś z niestandardowymi strukturami danych, które ciężko przetworzyć w konwencjonalny sposób. W tym wpisie postaram się pokazać jak możesz poradzić sobie z takim problemem.

Czym jest ANTLR?

ANTLR – to generator parsera do czytania, wykonywania lub tłumaczenia binarnych oraz tekstowych struktur danych. Standardowy projekt procesowania danej struktury danych składa się z pliku Grammar zawierającego reguły dla Lexera oraz Parsera, które zaś używane są do tokenizacji oraz przetwarzania danych według wcześniej stworzonych reguł.

Ciekawostka

Zastanawiałeś się kiedyś jak działa analiza składni, dla przykładu w Netbeans? Jeśli tak, to pewnie nie zaskoczę Cię informacją, że używany jest tam między innymi ANTLR do analizy składni języka C++.

Ponad to, znany pewnie wszystkim Twitter, używa ANTLR do przetwarzania zapytań dla wyszukiwania. Są to ponad 2 miliardy zapytań na dzień. Ilość robi wrażenie? Na mnie tak.

Do czego możemy użyć ANTLR w praktyce?

Do wielu rzeczy, począwszy od przetwarzania niestandardowych strukturalnie plików konfiguracyjnych, przez konwertery tzw. ,,legacy code”, po różnego rodzaju parsery, renderowanie znaczników i tym podobne. Możliwości jest na prawdę sporo.

W jakich językach programowania można tego użyć?

W zasadzie we wszystkich najpopularniejszych językach: Java, C#, C++, Python, Swift, Go (po za PHP, chociaż swego czasu widziałem gdzieś, zrobiony port dla tego języka). Dla każdego z tych języków ,,kompilator” gramatyczny wygeneruje parser oraz lexer do przetwarzania zdefiniowanej przez nas struktury danych.

Przykład użycia

Na potrzeby tego wpisu, językiem programowania przy użyciu, którego będę prezentować możliwości ANLTR to C# (miłośnicy Javy muszą mi wybaczyć 🙂 ). Natomiast samo narzędzie ANLTR wykorzystam w jego najnowszej wersji, na dzień tworzenia tego wpisu czyli V4.

*Procesowanie przykładowej prostej struktury danych:

bq. # Comment
TypeId = 860
Name        = "Example Item"
Description = "Description of example item"
Attributes  = {Waypoint=0, Class=1}
Flags       = {Block, Pickable}

Struktura dosyć prosta, zapewne można by bez większego problemu przetworzyć takie dane przy użyciu choćby regexów. Jednak, chciałbym na tym dosyć trywialnym przykładzie pokazać jak działa ANTLR.

Plik grammar (.g4) wygląda w ten sposób:

grammar Objects;
 
root:
    items+
    ;
 
items:
    ('TypeId' '=' typeId) ('Name' '=' name) ('Description' '=' description)? ('Attributes' '=' attributes)? ('Flags' '=' flags)?
    ;
typeId:
     NUMBER
    ;
name:
    TEXT
    ;
description:
    TEXT
    ;
flags:
    ('{') flag+ ('}')
    ;
flag:
    STRING
    ;
attributes:
    ('{')  attribute+ ('}')
    ;
attribute:
    attributeName STRING?'=' attributeValue
    ;
attributeName:
    STRING;
attributeValue:
    NUMBER;
 
fragment DIGIT:
   ('-')? '0'..'9'
;
 
TEXT:
    '"' .*? '"'
;
 
STRING:
    ('a'..'z' | 'A'..'Z')+
;
 
NUMBER:
    DIGIT+
;
 
WHITESPACE:
    ' ' -> skip
;
 
COMMA_SEPARATOR :
    ',' -> skip
;
 
NEWLINE :
    ('\n' | '\r' | '\r\n') -> skip
;
 
COMMENT     :
    '#' ~( '\r' | '\n' )* -> skip
    ;

Kompilator na podstawie gramatyki zawartej w pliku grammar utworzy w docelowym języku (w naszym przypadku C#) parser oraz lexer przy użyciu których możemy skorzystać z możliwości przetworzenia wskazanych danych.

t1

Powstałe drzewo wygląda dosyć prosto i przejrzyście. Oczywiście w przypadku większej ilości danych, drzewo rozszerzy się o kolejne elementy.

t2

Jak z wydajnością takiego rozwiązania? To zależy od skomplikowania danych, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że w większości przypadków, przy odpowiednio stworzonej gramatyce, wydajność jest na zadowalającym poziomie.

Przykładowa klasa Reader

using Antlr4.Runtime;
using Objects.Antlr;
using Antlr.Visitor;
using Objects.Domain;
 
using System;
using System.Collections.Generic;
using System.Linq;
using System.Text;
using System.Threading.Tasks;
 
namespace Objects
{
    class ObjectsReader
    {
        private readonly string objectsFilePath;
 
        public ObjectsReader(string objectsFilePath)
        {
            this.objectsFilePath = objectsFilePath;
        }
 
        public List Read()
        {
            var objectsFileContent = System.IO.File.ReadAllText(objectsFilePath);
 
            var inputStream = new AntlrInputStream(objectsFileContent);
            var objectsLexer = new ObjectsLexer(inputStream);
            var commonTokenStream = new CommonTokenStream(objectsLexer);
 
            var objectsParser = new ObjectsParser(commonTokenStream);
            var itemsContext = objectsParser.root().items();
 
            var visitor = new ItemVisitor();
 
            foreach(var itemContext in itemsContext)
            {
                visitor.Visit(itemContext);
            }
 
            // Do something with parsed item's
        }
    }
}

Klasa Visitor z implementacją interfejsu z biblioteki ANTLR. Visitor służy do procesowania określonej części powstałego drzewa, danej struktury danych.

using Antlr4.Runtime.Misc;
using Objects.Domain;
 
using System;
using System.Collections.Generic;
using System.Linq;
using System.Text;
using System.Threading.Tasks;
 
namespace Antlr.Visitor
{
    class ItemVisitor : ObjectsBaseVisitor
    {
        public override Item VisitItems([NotNull] ObjectsParser.ItemsContext context)
        {
            var typeId = context.typeId().GetText();
            var name = context.name().GetText();
            var flags = context.flags();
            var description = context.description();
            var attributes = context.attributes();
 
            // Container
            var Item = new Item {
                Id = Convert.ToInt32(typeId),
                Name = name
            };
 
            if (null != description)
            {
                var descriptionText = description.GetText();
                Item.Description = descriptionText;
            }
 
            if (null != flags)
            {
                var _flags = flags.flag();
 
                foreach (var _flag in _flags)
                {
                    var flagText = _flag.GetText();
 
                    try
                    {
                        ItemFlag itemFlag = (ItemFlag)Enum.Parse(typeof(ItemFlag), flagText);
                        Item.AddFlag(itemFlag);
                    }
                    catch(ArgumentException)
                    {
                        Console.WriteLine("Undefined flag: {0}", flagText);
                    }
                }
            }
 
            if (null != attributes)
            {
                var _attributes = attributes.attribute();
 
                foreach(var _attribute in _attributes)
                {
                    var attributeType = _attribute.attributeName().GetText();
                    var attributeValue = _attribute.attributeValue().GetText();
 
                    try
                    {
                        ItemAttributeType itemAttributeType = (ItemAttributeType)Enum.Parse(typeof(ItemAttributeType), attributeType);
                        Item.AddAttribute(new ItemAttribute(itemAttributeType, Convert.ToInt32(attributeValue)));
                    }
                    catch (ArgumentException)
                    {
                        Console.WriteLine("Undefined attribute: {0}", attributeType);
                    }
                }
            }
 
            // Do something with parsed data
 
            return base.VisitItems(context);
        }
    }
}

Kod w klasach jest jedynie przykładem użycia parsera niżeli działającą wersją.

Po więcej informacji zapraszam na stronę projektu: http://www.antlr.org/index.html

Autorem tekstu jest Miłosz Lenczewski.

#226 Projektowe zarządzanie sklepem internetowym

Zarządzenie projektami to sztuka doprowadzania ich od początku do samego końca. O zarządzaniu projektami powstało wiele publikacji, które opowiadają o metodologii, zarządzaniu zespołem, budżetem i innymi elementami całego procesu. Projekty są wszędzie i nawet przygotowanie pieczonej kaczki może być potraktowane projektowo. Dlaczego więc nie zarządzać sklepem internetowym w sposób projektowy?

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

      • czym jest zarządzanie projektowe;
      • jak je wykorzystać w sklepie internetowym.

Zbiór połączonych ze sobą elementów

Disney udowodnił, że każdy proces może zostać poprawiony i uproszczony. Aby to się stało, należy podejść do niego w sposób projektowy. Może to właśnie dlatego parki rozrywki Disneya cieszą się 80% współczynnikiem powracających klientów?

Jeśli popatrzymy na nasz sklep internetowy przez pryzmat połączonych ze sobą komórek, to bardzo łatwo zauważyć, że niektóre z nich działają lepiej, a inne gorzej. Rozłóżmy na czynniki pierwsze prosty e-biznes. Mamy dział handlowy, czyli osobę lub osoby, które obsługują zamówienia telefoniczne i e-mailowe, które przekazują je do pakowania i budują relacje z klientami. Jest team magazynowy, który przygotowuje paczki. W dużych sklepach czasem jest to proces zautomatyzowany, ale skupiamy się teraz na mniejszych e-commersach. Oczywiście, w pracy bierze też udział księgowość, bo faktury i inne dokumenty się same nie przygotują, a także osoby odpowiedzialne za marketing itd. Każdy e-sklep jest inny, ale zasada ich działania jest dość podobna.

Jak rozpocząć projektowe zarządzanie w e-commerce?

Zasadniczo każdy projekt i zarządzanie nim składa się z kilku elementów/etapów. Najważniejsze z nich to:

  • Zakres projektu – w e-commerce głównym założeniem dla całego sklepu jest zwiększanie i optymalizacja sprzedaży. Każda komórka ma jednak swoje zadania, które składają się na wspólny cel: przesłanie paczki z towarem do klienta w określonym przez nas terminie. Aby mogło się to wydarzyć, każdy mały projekt (czyli praca działu) musi być określony i jasno przekazany pracownikom.
  • Określenie zasobów, jakimi dysponujemy. Zasobami są ludzie, technologie, sprzęt, czy też pieniądze. Zarządzanie tymi środkami w odpowiedni sposób pozwala na efektywne działanie sklepu. Prosta zasada: jeśli w czasie wzmożonej sprzedaży nie wydelegujemy dodatkowych osób do obsługi klienta i pakowania paczek, nie będziemy mogli w pełni zrealizować założeń sprzedażowych.
  • Określenie terminów – nic innego, jak podanie czasu, kiedy projekt ma się rozpocząć i kiedy zakończyć. W sklepie internetowym terminy są przeważnie stałe. Praca od 9 do 17 itd. Jednakże zdarzają się promocje czasowe, które wymagają wcześniejszych działań. W takim przypadku bardzo ważne jest określenie kiedy zaczynamy działać w danym temacie. Możliwe, że rozpoczęcie kampanii wymaga dodatkowych nakładów finansowych lub działań reklamowych, a dodatkowo będą one czasochłonne.
  • Stworzenie zespołu projektowego – czyli tak naprawdę zebranie pracowników, którzy są ekspertami w swojej dziedzinie. Należy słuchać podwładnych. Osoba, która przez 15 lat pracowała w magazynie, ma większą wiedzę na temat optymalizacji procesów pakowania i wysyłania, niż nie jedna osoba, która zna logistykę „zza biurka”. Zespoły projektowe to dział marketingu, który odpowiada za reklamę i promocję, księgowość, dział handlowy. Ważne jest odpowiednie przydzielenie im zadań, delegowanie obowiązków i kontrola. Może się okazać, że przy dużych zespołach potrzebne będzie wyodrębnienie ich liderów, którzy będą koordynować pracę poszczególnych komórek.
  • Małe i wielkie kroki – to swoista droga do osiągnięcia celu. Dla wielu sklepów internetowych to po prostu plan codziennego działania każdej komórki. Wiele procesów jest coraz to częściej zautomatyzowanych, co za tym idzie: ułatwiają one nasza pracę.
    Dostosuj projekt – może się okazać, że pracowników w danym dziale jest za dużo lub za mało, że założenia dotyczące wysyłki paczek i dostępnych kartonów były błędne itd. Dlatego warto dopasować wszystkie elementy na etapie pierwszych działań, aby potem nie doprowadzić do sytuacji kryzysowych.
  • Nadzór i kontrola – bardzo ważne szczególnie w pierwszym etapie wdrażania projektu. Jeśli wypracuje się już pewną metodologię pracy, to nie będzie to już tak bardzo potrzebne. Warto korzystać z narzędzi do koordynacji pracy. CRM-y różnego rodzaju pozwalają na analizę działań poszczególnych działów i ich pracowników.
  • Dokumentacja działań – warto pokusić się na tworzenie raportów i podsumowań, bowiem ich analiza pozwala na sprawdzenie, czy wszystkie założenia zostały spełnione.
    Bieżąca informacja – to jeden z podstawowych wymogów zarządzania projektowego, dzięki temu pracownicy mają wiedzę na temat wykonywanej pracy oraz tego, czy są spełnione, postawione wcześniej założenia.

Jak powyższe punkty wykorzystać w e-sklepie?

Wszystko wydawać się może dość trudne, ale takie nie jest.

Założenia projektu są zawsze dość proste, ponieważ mówimy o pewnych ustandaryzowanych procesach. Mowa o komunikacji, sposobie obiegu dokumentów, rozkładzie produktów w magazynach, optymalizacji pakowania itd. Ważne jest, by każdy etap pracy był jasno przedstawiony, nawet udokumentowany. Dzięki temu wykonujący pracę członek zespołu będzie wiedział czego od niego oczekujemy, a przy okazji jego doświadczenie pozwoli na wprowadzanie zmian i udoskonalenie procesu.

Przykładowo: może się okazać, że faktury nie muszą być drukowane, a wystarczy, że wyślemy je elektronicznie, co można znów zautomatyzować. Inny układ stołów do pakowania może wpłynąć pozytywnie na czas wysyłki towarów, a stworzenie procedur w kontaktach z klientami pozwoli na ich szybszą obsługę.

Każde z powyższych przykładowych optymalizacji jest możliwa, gdy zdecydujemy się na podejście projektowe. Analiza procesów i ich udoskonalanie pozwala zaoszczędzić czas, a co za tym idzie: także pieniądze. Każda oszczędność w sklepie internetowym, która pozwala na pracę na tym samy poziomie, ale przy niższych kosztach, zahacza o metodologię Lean, o której pisaliśmy ostatnio. Warto się jej przyjrzeć.