Archiwum kategorii: Wzorowy Sklep

#244 Fake newsy i ich wpływ na wizerunek marki

Pamiętacie tygodnik „Skandale”? To taki brukowiec, który w latach 1990-1994 rozpalał wyobraźnię wielu Polaków. Można go nazwać klonem „The Weekly World News”, amerykańskiego czasopisma, które publikowało wyssane z palca ciekawostki. Określenie ‘ciekawostki’, to w tym kontekście pewne nadużycie, bo chodzi o sensacyjne newsy jak to, że Elvis żyje, a Hillary Clinton zaadoptowała dziecko kosmitów. Takie bzdury w czasach ograniczonego dostępu do sieci były podwalinami pod współczesne fake newsy. Nastała epoka deep fake, epoka postprawdy, która pokazuje, jak bardzo chętnie wierzymy w bzdury, treści niesprawdzone, obraźliwe, często atakujące inne osoby. Czytaj dalej

#243 Raport – Multiwyzwania 2018

Platforma Shoper opublikowała raport, który skupia się na branży e-commerce 2018. To dość ciekawa analiza 445 sklepów korzystających z rozwiązań tej marki. Analiza ta daje dość ciekawy obraz e-sklepów, działań właścicieli i wybieranych przez nich rozwiązań, które ich zadniem mają wpływ na sprzedaż. Pokusiliśmy się na małą analizę tego dokumentu, bowiem znajduje się w nim kilka bardzo ciekawych danych. Czytaj dalej

#242 Logistyka w polskich e-sklepach – raport 2018 | Średnia cena przesyłki w Europie – badanie

Specjaliści z furgonetka.pl po raz trzeci postanowili przeanalizować rodzimy rynek logistyki w e-commerce. Dzięki temu powstał raport pokazujący, jakie rodzaje dostaw możemy znaleźć w sklepach internetowych. Analiza obejmowała dwa rodzaje sklepów te małe i średnie oraz duże. Przyjęto, że duży sklep internetowy to taki, który nadaje ponad 150 przesyłek dziennie. Każdy z tych sklepów został przebadany pod kątem ilości dostępnych w nich form dostawy, oferowanych w nich firm kurierskich oraz kosztów doręczenia. Dodatkowo pokazujemy także inne badanie przeprowadzone przez Sellics, które pokazuje średnie ceny przesyłek w Europie. Czytaj dalej

#241 Domena internetowa – nazwa sklepu, a może coś więcej?

Domena internetowa, czyli tak naprawdę adres www, który wpisujemy w przeglądarkę, bu dotrzeć na naszą stronę, to bardzo ważna część każdego biznesu. Wraz z odnoszonymi sukcesami rośnie wartość naszej domeny. Adresy www wielkich marek warte są miliony dolarów, a adresy wpisane z błędami lub innymi końcówkami bardzo szybko znikają z puli dostępnych do kupienia rekordów. Dlaczego? Czy warto jest zainwestować w zakup kolejnych domen dla naszego e-biznesu? Dlaczego niektórzy właściciele e-sklepów korzystają z wielu adresów przekierowujących na jedną stronę? Odpowiedź na to i kilka innych pytań znajdziecie w dzisiejszej lekcje. Czytaj dalej

#240 Język korzyści w e-commerce

Zdjęcia i opisy produktów w e-commerce, mają przekonać klienta do zakupu. W handlu elektronicznych sprzedajemy nie tyle sam produkt, ile wyobrażenie o nim. Dla kupującego nie jest on namacalny, nie ma go jak przymierzyć, czy postawić w salonie by sprawdzić jak wygląda. Dlatego tak ważne są dobrej jakości treści, które pozwolą kupującemu zapoznać się z ofertą sklepu i wybrać towar idealnie pasujący do jego potrzeb. Na pomoc sprzedawcy przychodzi język korzyści, którym komunikujemy klientom, jakie cechy mają sprzedawane przez nas towar. Jak wykorzystać taki rodzaj komunikacji? Czytaj dalej

#239 Jak sklepy komunikowały promocje Black Friday 2018

Styczeń to dobry czas na podsumowania. My na tapetę wzięliśmy chyba największą zeszłoroczną akcję promocyjną w polskim e-commerce. Czarny piątek bo o nim będzie mowa, bardziej znany jako Black Friday przypadał w zeszłym roku na dzień 23 listopada. O ile ten rodzaj wyprzedaży jest najbardziej rozpowszechniony w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii to w polskim internecie również nie mogło zabraknąć kultowych wyprzedaży. Czytaj dalej

#238 Jak przy pomocy własnego portalu budować relację z klientami?

Budowanie relacji z klientami opartej o same kanały social media przypomina trochę stosunki sąsiedzkie na dużym osiedlu. Niby się znamy, mijamy się każdego dnia, poznajemy swoje rytuały i zachowania, ale nie prowadzi to do niczego poza zdawkowym “dzień dobry”. Facebook może być miejscem na rozpoczęcie wspólnych relacji – z tego miejsca możemy łatwo kierować ruch naszych fanów na zewnętrzne strony, które pozwalają prowadzić z klientem dialog, a co najważniejsze w późniejszym okresie wpłynąć na sprzedaż produktów marki. Budując społeczności pokazujemy naszym odbiorcom, że zależy nam na tworzeniu relacji długoterminowych. Dziś kilka przykładów na to, jak można robić to bardzo dobrze.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

  • o budowaniu społeczności zaangażowanych w relację z marką
  • o plusach tworzenia własnego community
  • o grywalizacji i jej wpływie na zwiększenie zaangażowania użytkowników

Dlaczego budowanie community jest najlepszą formą utrzymywania relacji z klientem?

Community, to społeczność, grupa osób, która jest blisko marki. O jakiej grupie odbiorców mówimy? Przede wszystkim o osobach, które są połączone jakąś pasją lub cechami charakteru. Mogą to być na przykład młodzi rodzice, gracze konsolowi, rowerzyści wyczynowi, seniorzy mieszkający w jakimś rejonie, nie ma znaczenia. To od marki zależy, na podstawie jakich cech będą chcieli zbudować community. Budowanie własnej społeczności klientów, która nie opiera się tylko na kanałach social media, daje marce przewagę konkurencyjną, a główne zalety takich działań to:

  • oddanie marce oraz lojalność – gdy klienci wchodzą w kontakt z marką, ważne jest to, by dać im miejsce do dialogu – wtedy są bardziej oddani firmie. Wśród nich wyłaniają się ambasadorzy oraz osoby lojalne, które zawsze staną po stronie firmy. Często też dzielą się oni informacjami zdobytymi z portalu;
  • łatwe zbieranie danych, pozyskiwanie pomysłów – społeczności mają to do siebie, że są źródłem wiedzy, jaka przydaje się firmie. Łatwiej i chętniej dzielą się opiniami i pomysłami, które dużo łatwiej jest wykorzystać w działaniu firmy;
  • user-generated content – zaangażowana społeczność potrafi pisać tysiące komentarzy, reagować na posty, pisać własne recenzje produktów itp. To skarbnica treści, z której nie możemy rezygnować;
  • budowanie świadomości marki – dzięki przywiązaniu klientów do społeczności stworzonej przez markę dużo chętniej sięgają oni po inne produkty oferowane przez brand. Przy okazji dużo łatwiej możemy dowiedzieć się tego, jaka jest opinia klientów na temat wybranego produktu;
  • nasi klienci stają się częścią supportu – członkowie społeczności wzajemnie sobie pomagają, czego przykładem może być grupa wsparcia Apple, czy też Microsoft Xbox. Często inni użytkownicy portalu odpowiadają na pytania w pierwszej kolejności. Robią to dlatego, że czują przywiązanie do marki, a poza tym często posiadają wiedzę, która pozwoli naprowadzić nowych odbiorców na odpowiedź.

Facebook i ciągłe zmiany vs. stabilność własnych rozwiązań

Odstawmy na chwilę Facebooka na bok i przyjrzyjmy się społecznościom budowanym na zewnętrznych platformach – i tych prostych, i tych bardziej złożonych – tworzonych przez marki, by przyciągnąć do siebie użytkowników każdego dnia i sprawić, by odwiedzali oni nie tylko profil na Facebooku, ale i przygotowaną specjalnie stronę. Dlaczego o tym piszemy? Z tego powodu, że właśnie te marki, które postawiły na zbudowanie własnych społeczności, mogą mówić o uzyskaniu dużej przewagi nad konkurencją. Wystarczy przyjrzeć się kilku przykładom z zagranicznego i rodzimego rynku.

Wśród ciekawszych można na pewno wyróżnić LEGO IDEAS – portal stworzony dla maniaków i fanów kultowych klocków, na którym można dzielić się nie tylko opiniami, ale także własnymi pomysłami na zestawy, chwalić się stworzonymi projektami, oceniać projekty innych użytkowników (przykład i video pod linkiem). Oczywiście wszystko pod skrzydłami LEGO.

Innym przykładem może być portal Trueachievements, który zrzesza maniaków konsoli Xbox. To tam gracze mogą połączyć swoje profile, śledzić postęp w grach, umawiać się z innymi osobami na rozgrywki, dyskutować o nadchodzących wydarzeniach i premierach. Społeczność ta ma swoje forum, grupy tematyczne, wewnętrzną pocztę. Wszystko po to, by łatwiej i lepiej zdobywać kolejne osiągnięcia.

W Polsce jedną z pierwszych stron firmowych, które postawiły na budowanie relacji z klientami, jest portal Gram.pl. Od początku celem było zrzeszanie graczy, miłośników multimedialnej rozgrywki. Poza newsami z branży pojawiały się na stronie inne informacje z życia wydawnictwa, możliwość rozmowy z pracownikami branży multimedialnej, do dyspozycji użytkowników było również forum. Wprowadzone elementy grywalizacji np. poszukiwania kuponów rabatowych ukrytych na podstronach sprawiało, że na portalu cały czas przebywali fani. Z czasem funkcjonalności się rozrastały. Wprowadzono blogi graczy, powstały nowe działy, a co najważniejsze – sklep internetowy, z którego korzystali zarejestrowani użytkownicy i mieli oni dodatkowe rabaty za bycie częścią społeczności.

Marki mogą osiągnąć dużo lepsze wyniki w budowaniu własnych społeczności, niż ma to miejsce na Facebooku. Własny portal, dopasowany do grupy odbiorców, to nie tylko tworzenie community, ale to nie wszystko. Duże znaczenie w działaniu społeczności ma także user generated content, który wspomaga pozycjonowanie strony.

Każda społeczność jest inna

Powyższe stwierdzenie jest prawdą. Nie możemy mówić o dwóch takich samych grupach osób. Na przykład platforma przygotowana dla Nutricia Medyczna miała być miejscem, które skupia się na osobach, chorych na fenyloketonurię lub mają styczność z tą chorobą. Mowa tu też o rodzicach dzieci chorych na PKU (tak zapisuje się skrót jej nazwy). Stworzenie takiej grupy ludzi na Facebooku mogło być skomplikowane z jednego bardzo ważnego powodu – ludzie mogliby czuć dyskomfort, jeśli musieliby publicznie rozmawiać o schorzeniu swoim lub swoich bliskich. W Polsce jest wiele osób borykających się z tą chorobą i ciężko w tym wypadku mówić o spójnej grupie, gdyż fenyloketonuria dotyka zarówno dzieci, jak i osoby dorosłe i starsze.

To tylko jeden z wielu przykładów. Microsoft skupia graczy, którzy posiadają konsole Xbox w programach dla fanów (np. Rewards), którzy mogą na przygotowanych dla nich stronach rozmawiać z innymi osobami, doradzać im, pomagać rozwiązać problemy. Wzajemne relacje są bardzo ważne w świecie wirtualnej rozrywki, co zauważyły marki już jakiś czas temu. Dlatego Sony oraz Microsoft inwestują w tego typu rozwiązania.

Grywalizacja – element budujący zaangażowanie

Świetnym przykładem na wykorzystanie grywalizacji w społeczności możemy zauważyć na portalu/sklepie muve.pl. Wzbogacenie strony o te elementy, np. zbieranie punktów i osiągnięć wzbudza dodatkową ciekawość osób, które odwiedzają stronę. Punkty zyskuje się za aktywność, na przykład za komentarze, napisanie artykułu, zalogowanie się kilka dni pod rząd. Aby jednak nie wszystko sprowadzało się do samego klikania w „lubię to”, dodatkowe osiągnięcia zachęcają do interakcji ze stroną. Wiele „odznak” nie jest opisanych, przez co członkowie społeczności sami muszą dojść do tego, co należy zrobić, by daną odznakę odblokować. Osiągnięcia i punkty można wymieniać na cyfrowe i fizyczne nagrody, a także można wymienić je na zniżki w sklepie internetowym.

Spójne działania w wielu kanałach

Ważne jest aby utrzymywać wspólną komunikację w każdym z kanałów. Świetnie pokazuje to sklep POPVinyl.pl, który sprzedaje słynne figurki POP. Stworzenie zakładki dla społeczności, gdzie użytkownicy mogą dzielić się swoimi zdjęciami, wzajemnie oglądać, a przy okazji nawiązywać wzajemne relacje. Dodatkowo stworzona na Facebooku grupa pozwala właścicielom w łatwy sposób docierać do klientów i fanów, przedstawiać nowe produkty, czy tez prowadzić outlet, gdzie wyprzedawane są figurki z uszkodzonymi pudełkami. Wyprzedaże takie cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem, co widać podczas tego typu akcji.

Jak widać na przedstawionych przykładach budowanie własnych społeczności, to bardzo dobry kierunek, który pokazuje, że nawiązywanie długotrwałych relacji z klientem indywidualnym jest rozwiązaniem przynoszącym korzyści obu stronom. Klienci są bowiem w centrum uwagi marki, a firma ma możliwość prowadzenia z nimi dialogu, co jest bardzo ważne w tworzeniu strategii długofalowej.

#237 W jaki sposób wykorzystać marketing automation w branży eventowej?

Komunikacja wokół wydarzenia jest jednym z kluczowych projektów mających olbrzymi wpływ na jego powodzenie. Promocja, edukacja, budowanie napięcia i zaangażowania … odpowiednio przygotowany cykl komunikacji pozwala na osiągnięcie wielu strategicznych celów związanych 
z eventem.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

  • jakie funkcje oferuje automatyzacja marketingu
  • w jaki sposób zautomatyzować proces komunikacji wokół wydarzenia

Jak działa automatyzacja marketingu?

Marketing automation to zestaw warunków, filtrów i akcji, za pomocą których możesz tworzyć tzw. cykle. Cykle szczegółowo reprezentują proces komunikacji z subskrybentem. Możesz np. 
za pomocą marketing automation stworzyć cykl, w którym wyślesz wiadomość powitalną 
do osób zainteresowanych wydarzeniem, przeprowadzisz kampanię promocyjną lub wynagrodzisz ich zaangażowanie. Możesz stworzyć proste lub bardzo złożone cykle marketing automation, całkowicie dopasowując je do własnych potrzeb.

Szczególnie przydatne funkcje

Tagowanie

Tagowanie pozwala na oznaczanie kontaktów w bazie. Możesz przypisać wiele tagów do jednego kontaktu, a potem na ich podstawie personalizować komunikację wysyłaną do subskrybentów. Tagowanie można wykorzystać na wiele sposobów. Oto kilka podpowiedzi:

  • Możesz wykorzystać zdefiniowane frazy, np.: zaangażowany, aktywny, zainteresowany, uczestnik poprzedniej edycji.
  • Możesz wyszukiwać kontakty i segmentować je w oparciu o tagowanie. Dzięki temu stworzysz bardziej targetowane kampanie.
  • Tagowanie pozwala na analizowanie zachowań konkretnych subskrybentów i śledzenie ich aktywności.

Scoring

Nadawanie punktów scoringowych pomaga śledzić zaangażowanie klientów i pozwala obliczyć realną wartość bazy kontaktów. To Ty decydujesz, za które akcje dodać lub odjąć punkty, 
a które akcje nie zmieniają ich liczby. Punkty scoringowe to wartość przypisana indywidualnie każdemu subskrybentowi. W cyklu automation punkty nadawane są dynamicznie i pozwalają sprawdzić poziom zaangażowania odbiorców wiadomości. W skrócie, dzięki scoringowi można:

  • Dodawać lub odejmować punkty bazując na zachowaniu klientów.
  • Lepiej sprofilować subskrybentów pod względem zaangażowania.
  • Przypisać konkretne wartości do wykonywanych akcji.
  • Budować cykle automation w oparciu o scoring i spersonalizowane tylko pod klientów 
z konkretną ilością punktów.
  • Budować programy lojalnościowe dla najbardziej zaangażowanych klientów.

Przykładowy cykl marketing automation

Promocja

Oto przykład cyklu marketing automation na potrzeby promocji wydarzenia. Cykl rozpoczyna się w momencie, gdy osoba zainteresowana wydarzeniem zapisze się na listę. Pierwszą wiadomość w cyklu może być wiadomość podziękowaniem za zainteresowanie wydarzeniem. Następne wiadomości mogą przypominać o zbliżającym się evencie.

Cykl wykorzystuje scoring. Za każdym razem, gdy kontakt otworzy wiadomość otrzymuje 
1 punkt scoringowy. Dzięki temu będziemy mogli w łatwy sposób sprawdzić zaangażowanie subskrybentów.

Dobrym pomysłem jest segmentacja bazy kontaktów i personalizację komunikacji w oparciu 
o ich potrzeby i preferencje. Przykładowe segmenty to:

  • uczestnicy poprzednich edycji
  • osoby, które były zainteresowane poprzednim wydarzeniem, ale się nie zarejestrowały
  • nowi subskrybenci

Przykład bardzo prostego maila promocyjnego od The Conference, który może rozpoczynać cykl promocyjny.

Informacja

Wylistuj najważniejsze informacje na temat planowanego eventu: cel, misja, agenda, czas 
i miejsce wydarzenia, sylwetki prelegentów, etc. i zaprezentuj je w odrębnych wiadomościach.

Fragment emaila od Smashing Magazine prezentujący sylwetki prelegentów podczas zbliżającego się wydarzenia.

Od samego początku staraj się angażować osoby na twojej liście mailingowej. Możesz to zrobić zadając im pytania, na które będą mogli odpowiedzieć za pomocą przycisków w szablonie wiadomości oraz za pomocą krótkich ankiet.

Możesz na przykład wysłać email, za pomocą którego odbiorcy będą mogli zagłosować 
na miejsce wydarzenia lub warsztaty. Wystarczy przygotować szablon wiadomości prezentujący dwie oferty i zachęcić do oddania głosu za pomocą przycisku.

Poniższy cykl ma na celu zachęcić subskrybentów do oddania głosu na miejsce wydarzenia. Pierwszych 20 osób, które odda głos klikając w przycisk otrzyma zniżkę na wydarzenia. Cykl zawiera filtr ograniczający wysyłkę wiadomości do pierwszych 20 wiadomości.

Twoja kolej!

Mam nadzieję, że powyższe przykłady jasno pokazały Ci możliwości, jakie oferuje automatyzacja. Pamiętaj, że za pomocą warunków, akcji i filtrów możesz tworzyć dowolne cykle komunikacji, dopasowane pod kątem Twojego wydarzenia.

Najważniejszy jest pierwszy krok. Możesz zacząć od prostych cykli i rozbudowywać je z czasem o dodatkowe elementy, które umożliwią Ci np. śledzenie aktywności odbiorców i precyzyjną segmentację listy kontaktów.

#236 Czym jest PWA

Zmieniające się trendy w korzystaniu z urządzeń mobilnych doprowadziły do sytuacji, w której często narzędziem do przeglądania internetu, robienia zakupów online, jest właśnie telefon komórkowy. Google podaje, że prawie 3 razy więcej użytkowników przegląda strony internetowe w przeglądarce wbudowanej w telefonie, niż za pomocą aplikacji przygotowanej przez developerów. Z drugiej strony czas spędzony przez użytkowników na użytkowaniu dedykowanych aplikacji jest wielokrotnie wyższy niż w przypadku stron www. Pomocnym rozwiązaniem może być Progressive Web App łączące funkcjonalności strony i natywnej aplikacji.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • czym jest Progressive Web App i jak wykorzystać ją w e-commerce;

PWA, co to jest?

PWA, czyli Progressive Web App to rozwiązanie, które pozwala na stworzenie takich aplikacji internetowych, które będą łączyły najlepsze cechy rozwiązań webowych i mobilnych. Wyobraźmy sobie stronę www, którą instaluje się jak aplikację, ale zajmuje ona dużo miej miejsca, a pozwala na przeglądanie je w trybie offline. PWA ma dużo więcej ciekawych funkcjonalności, przeczytać można o nich poniżej.

Co w przypadku, gdy sklep ma własną aplikację zakupową? Czy wtedy potrzebuje on Progressive Web App? Wydawać się może, że tak faktycznie jest. Przyglądając się informacjom podawanym przez Forrestera 60% czasu klienci spędzają na urządzeniach mobilnych korzystając jedynie z trzech aplikacji. Jakich? Różnych, ale możemy obstawiać, że jedną z nich jest apka do social mediów. Potwierdzają to inne dane, mówiące, że w top 3 najchętniej używanych przez nas aplikacji są Google Maps, Facebook i YouTube. Raczej nie ma tu miejsca na nasze rozwiązanie. Dlatego trzeba zastanowić się, czy nie warto postawić na PWA?

Progressive Web App – dlaczego warto?

Trzeba wpierw zwrócić uwagę na to, że PWA jest bardzo wspierane przez Google. Podczas konferencji Google I/O ’17 Sam Birch PM z Google opowiadał o możliwościach tego rozwiązania. Wspominał też oraz powodach, które sprawiają, że PWA jest tak atrakcyjnym rozwiązaniem i sprawdzi się ono nie tylko w e-commerce. Podstawowe z nich to możliwości technologiczne, takie jak powiadomienia push, brak konieczności wbijania adresu do przeglądarki, ale także zachowywanie koszyka, gdy tracimy zasięg, oraz przeglądanie strony w trybie online. Świetnym przykładem na to, jak PWA może mieć wpływ na statystyki strony jest Forbes. Lewis Dvorkin zachwala sobie możliwość personalizacji przekazu, wysyłania powiadomień itd. Forbes podaje, że dzięki PWA ilość wyświetlanych reklam wzrosła o 20%, zaangażowanie czytelników wzrosło o 100%. Dodatkowo o 43% wzrosła liczba sesji na użytkownika.

Najważniejsze cechy PWA:

  • niezawodność – ponieważ Progressive Web App muszą działać nawet, gdy tracimy dostęp do sieci. Dlatego korzysta się z tzw. Service Workers. Jest to rodzaj węzła, który łączy ze sobą aplikację, Internet oraz pamięć podręczną telefonów. Dzięki temu pewne części aplikacji zostają zapamiętane w pamięci podręcznej i są używane przez nią w sytuacji, gdy stracimy połączenie z siecią. Dlatego nie mamy obawy, że stracimy niezapisany koszyk;
  • niezależność – według wymogów aplikacje PWA są wyświetlane bez konieczności używania przeglądarki, dodatkowo muszą działać na każdym urządzeniu;
  • responsywność – czyli dopasowanie do każdego urządzenia. Aplikacje tego typu muszą być łatwe w użytkowaniu na każdym ekranie, niezależnie od jego wielkości wyglądać dobrze, szybko się wczytywać, a gdy nastąpią opóźnienia podczas wczytywania strony, to musi pojawić się odpowiedni wskaźnik informujący o tym użytkownika;
  • szybka i łatwa instalacja – przeważnie plik instalacyjny jest niewielki bowiem i sama apka jest niewielkich rozmiarów, ca za tym idzie instalacja trwa dosłownie kilka sekund;
  • łatwe dotarcie do użytkownika – powiadomienia push są jednym z głównych elementów PWA, pozwalają one informować czytelników o zmianach i nowościach na stronie. Warto wspomnieć, że według Mobify rozwiązania takie cieszą się otwieralnością większą o 46% niż porównywane kampanie e-mail.

Aby aplikacja spełniała wszelkie wymagania i posiadała funkcjonalności, które zaliczają ją do Progressive Web App należy poświęcić czas i pieniądze. Na stronie dla deweloperów Google podaje wszelkie potrzebne im informacje, by uniknąć niepotrzebnych błędów. (https://developers.google.com/web/progressive-web-apps/checklist)

Gdzie wykorzystać PWA?

Rozwiązanie to będzie idealne dla sklepów internetowych. PWA może działać kilka razy szybciej niż dedykowane strony mobilne. Dzięki temu załadowanie podstrony z produktem nie trwa sekundy, a milisekundy. Korzystają z nich media. Wspomniany Forbes czy też Washington Post, chwalą się statystykami, które zwiększyły się od momentu używania przez wydawnictwo rozwiązań PWA. Na Progressive Web App postawią firmy usługowe, hotele, restauracje i inne, gdzie ważny jest czas ładowania się strony. Dzięki temu można przecież wyprzedzić konkurencję.

#235 Bezpieczeństwo danych – urządzenia mobilne

Niemal wszyscy korzystamy z mobilnych urządzeń elektronicznych. Najwięcej rodaków używa smartfonów, na drugim miejscu znajdują się laptopy. Dopiero trzecie miejsce zajmują komputery stacjonarne, ale tuż za nimi plasują się tablety. Badania wykazują, że 65 proc. użytkowników urządzeń mobilnych wykorzystuje je do transakcji online, w tym dokonywania comiesięcznych opłat, a 23 proc. podaje podczas zakupów numer karty płatniczej. Ale zaledwie 32 proc. zabezpiecza swoje urządzenia przed cyberatakami.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • jak bezpiecznie korzystać z telefonu by nie stracić danych oraz pieniędzy;

Brak świadomości zagrożenia

Wielu użytkowników nie zdaje sobie sprawy, że na zagrożenie wirusami i złośliwym oprogramowaniem narażone są nie tylko komputery, ale każde urządzenie, za pomocą którego można połączyć się z Internetem. Niemal połowa właścicieli smartfonów nigdy nie zastanawiała się nad koniecznością posiadania programu antywirusowego w swoim telefonie. Tymczasem system operacyjny Android, w którym działa ogromna większość urządzeń mobilnych, zwłaszcza smartfonów i tabletów, jest najbardziej narażony na cyberataki. Dotyczy to w szczególności starszych wersji systemu. Około 20 proc. smartfonów rocznie jest zainfekowanych wirusami, w nieco ponad 15 proc. przypadków mamy do czynienia z włamaniami na konto w portalu społecznościowym, w 6 proc. na konto pocztowe, a 5 proc. to włamania na konto bankowe użytkownika. W liczbach bezwzględnych oznacza to, że w ciągu roku dokonuje się około 15 milionów cyberataków na smartfony w Polsce.

Rodzaje zagrożeń

Najczęstsze zagrożenia to wspomniane zainfekowanie przez wirusy oraz włamanie hakerskie na konto – pocztowe, bankowe, w sklepie internetowym lub portalu społecznościowym. Wielu użytkowników dokonuje zakupów i opłat za pomocą smartfona, tą drogą loguje się też do portali i serwisów, bagatelizując kwestię bezpieczeństwa. Aż jedna trzecia posiadaczy smartfonów nie ma obaw przed korzystaniem ze swoich urządzeń dokonując zakupów lub płatności, a jedna czwarta ufa zabezpieczeniom bankowym i uważa je za wystarczające. Niestety, wystarczy np. przypomnieć sobie o terminie płatności, będąc w mieście. Schemat postępowania jest wówczas prosty. Wystarczy, że znajdując się w centrum handlowym, zalogujemy się do stworzonej przez cyberprzestępcę publicznej sieci Wi-Fi celem dokonania płatności, zanim znów o niej zapomnimy. Następnie logujemy się do naszego banku, aby dokonać przelewu. W tym momencie nasz login i hasło zostają przechwycone.

Zagrożeniem jest też zgubienie lub kradzież smartfona i przechwycenie przez hakera informacji o odwiedzanych przez nas stronach.

Jak zatem chronić nasze urządzenie mobilne, aby każdorazowe łączenie się z Internetem nie przyprawiało o obawy przed utratą prywatności?

Blokada aplikacji

Większość smartfonów i tabletów ma możliwość ukrycia lub wyłączenia zainstalowanych aplikacji. Nie stanowi to jednak pełnego zabezpieczenia. Dlatego zostały stworzone aplikacje uniwersalne, które mogą ukryć w bezpieczny sposób zainstalowane oprogramowanie. Przykładem jest AppLock, aplikacja bardzo prosta i zapewniająca bezpieczeństwo. Po jej zainstalowaniu tworzy się hasło dostępu, przeznaczone do uruchomienia samej aplikacji, jak i zablokowanego oprogramowania. Za pomocą AppLock można przeglądać listę programów, które można zablokować jednym przyciskiem. Można również zarządzać rozmowami przychodzącymi, ustawieniami urządzenia, odinstalowywaniem oprogramowania, zdjęciami i innymi plikami.

Aktualizacja systemu i menedżer urządzenia

Aktualizacja Androida do najnowszej wersji jest podstawą ochrony przed złośliwym oprogramowaniem. Po dokonaniu aktualizacji należy zainstalować odpowiedni program antywirusowy i zabezpieczający. Z publicznymi sieciami Wi-Fi (np. w centrach handlowych, hotelach, na lotniskach) można się łączyć jedynie mając pewność, że urządzenie jest bezpieczne.

Menedżer urządzenia jest niezbędny dla jego bezpieczeństwa; co więcej, stanowi jego konieczne minimum podczas korzystania. Menadżer jest oprogramowaniem, za pomocą którego można namierzyć zgubione urządzenie, zdalnie je zablokować, włączyć alarm. W razie utraty smartfona można, korzystając z menadżera, przywrócić ustawienia fabryczne, co powoduje utratę danych, zgromadzonych w pamięci urządzenia. Nie dostaną się one wówczas w niepowołane ręce.

Program antywirusowy

Zainfekowanie urządzenia mobilnego wirusem staje się coraz poważniejszym problemem, zwłaszcza że system Android umożliwia zainstalowanie aplikacji pochodzących z niesprawdzonych źródeł. Ryzyko infekcji jest więc znaczne. Dlatego zalecane jest zainstalowanie takiego programu antywirusowego, który umożliwia skanowanie smartfona, usuwanie plików systemowych i bezpieczne używanie przeglądarki. Ponadto istnieją programy antywirusowe, które wskazują, jakie czynniki wpływają na szybkość działania procesora bądź wyczerpywania się baterii.

Szyfrowanie telefonu

System Android daje możliwość włączenia funkcji szyfrowania telefonu, uniemożliwiającej uzyskanie osobom niepowołanym dostępu do danych. Funkcję uruchamia się wchodząc w Ustawienia > Zabezpieczenia > Szyfrowanie i wybierając Zaszyfruj telefon. Jeżeli zachodzi konieczność użyczenia telefonu innej osobie, ale bez udostępniania jej wszystkich funkcji, można skorzystać z opcji przypięcia ekranu danej aplikacji, którego nie można odpiąć bez podania hasła. Opcję tę włącza się wchodząc w Ustawienia > Osobiste > Zabezpieczenia > Zaawansowane > Przypinanie ekranu > Włącz, a następnie zatwierdza się odpinanie za pomocą hasła.

Wirtualna Sieć Prywatna

VPN jest siecią z ograniczonym i kontrolowanym dostępem, co ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa podczas korzystania z Internetu w miejscach publicznych. Usługodawcy VPN oferują aplikacje na smartfony zarówno z Androidem, jak i iOS. VPN zapewnia bezpieczeństwo korzystania z serwisów i blokowanie stron internetowych, anonimowe korzystanie z przeglądarki (ukrywa IP Androida i lokalizację), ochrania hasła, korespondencji, itp. W sieci można znaleźć ranking VPN i wybrać najlepsze dla siebie rozwiązanie.

Autor: Konrad Bielawski, specjalista ds. odzyskiwania danych w firmie DATA Lab. Informatyk z wykształcenia. Pasjonat sportów motorowych i brytyjskiego kina.

#234 Czym jest wysiłek klienta?

Klient, który dokonuje zakupów online czy też offline musi wykonać pewne działania, które przybliżą go do oczekiwanego rezultatu, jest nim posiadanie rzeczy, która zaspokoi jego potrzeby lub też rozwiąże jego problem. Zakup wiąże się z pewnym wysiłkiem, który musi ponieść klient. Jest to suma działań, które on podejmuje, aby sfinalizować zakup. Czasami są to także działania mało przyjemne, bowiem wiążą się z reklamacją, czy problemami z zamówieniem. Jak zatem kontrolować wysyłek klienta i sprawiać, by był on jak najmniejszy?

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • czym jest i jak mierzyć wysiłek klienta;

Wysiłek klienta – mały i duży

Wysiłek klienta w kontakcie ze sklepem czy też z marką może być mały i duży. W przypadku kupowania produktów łatwo dostępnych, które nie są limitowane, które można kupić w każdym sklepie klienci oczekują małego nakładu „pracy”. Duży wysiłek jest akceptowalny przez nich tylko w przypadku zakupu towarów limitowanych, ciężko dostępnych, których posiadanie wiąże się z prestiżem, dużą satysfakcją itd.

Dlatego w e-commerce tak bardzo ważne jest uproszczenie wszystkich procesów, tak aby zakupy wymagały minimalnego wysiłku. Proces zakupowy w sklepie to przede wszystkim wyszukanie produktu, wrzucenie go od koszyka, wybranie sposobu zapłaty i dostawy, dokonanie płatności, jeśli płacimy z góry. Brak konieczności zakładania konta, przez wielu klientów traktowany jest jako plus. Wielu bowiem nie chce się wiązać na stałe z jednym sklepem, poza tym zakładanie konta wiąże się z wymogiem pamiętania dodatkowych haseł itd.

Dlatego możemy mówić, że klient kupując towar zmuszony jest do wysiłku na różnych płaszczyznach. Cztery główne to:

  • płaszczyzna emocjonalna – to wszystkie emocje, które pojawiają się podczas zakupu nie tylko te pozytywne, ale przede wszystkim negatywne. Pojawiają się one w chwili, gdy występują problemy z zamówieniem lub produktem;
  • płaszczyzna czasu – czyli to, ile klient poświęcił swojego czasu na sfinalizowanie całego zakupu;
  • płaszczyzna finansowa – łączy się ona niejako z czasową, bowiem tutaj mowa nie tylko o finansach, ale także o poświęconym przez klienta czasie rozpatrywanym jako walucie;
  • płaszczyzna fizyczna – czyli jakie działania fizyczne muszą zostać dokonane, aby złożyć i otrzymać zamówienie.

Co wpływa na wysiłek klienta?

Tak naprawdę na to, jak bardzo klient „zmęczy się” podczas zakupów wpływa bardzo wiele czynników. Możemy je podzielić na te, które nie wymagają kontaktu z obsługą sklepu i na te, które wymuszają na kliencie takowy. Wśród czynników wyróżnimy:

  • długie oczekiwanie – mowa o oczekiwaniu na paczkę, ale także o oczekiwaniu na połączenie na infolinii. Słuchanie muzyczki, to strata czasu, oczekiwanie na linii po kilkanaście minut także. Czasami czas oczekiwania na połączenie jest tak długi, że dzwoniący po prostu zostaje rozłączony. To powoduje frustrację, próbę wykonania kolejnych telefonów, a jeśli i one nie dojdą do skutku, próbę kontaktu mailowego. Tyle że zniecierpliwieni klienci nie lubią pisać maili;
  • przełączanie pomiędzy konsultantami oraz konieczność przetwarzania informacji – to kolejne dwie, związane z kontaktem telefonicznym czynności, które powodują zbędą frustrację. Konieczność powtarzania tej samej historii po kilka razy sprawia, że wysiłek klienta jest dużo większy, niż jeśli rozwiąże on swój problem za pierwszym „podejściem”;
  • źle zaprojektowany proces zakupowy – to bolączka niektórych sklepów, gdzie strona produktu, koszyk, a także cała droga od znalezienia towaru do jego zapłaty jest po prostu trudna i bardzo nieczytelna;
  • źle zautomatyzowana obsługa – kolejny proces, który ma ułatwić klientom kontakt ze sklepem, a który dla wielu z nich staje się ogromną przeszkodą. Problemem może być chatbot, z którym nie można łatwo przeprowadzić konwersacji, lub źle skonfigurowany system kontaktu online, który nie segreguje nadawców wiadomości;
  • brak zapisu interakcji z klientem – bardzo często zdarza się tak, że nikt nie pozostawia w systemie informacji na temat tego, jaki problem napotkał klient, co sprawia, że kolejny konsultant nie potrafi zidentyfikować nadawcy, a co za tym idzie rozwiązać jego problemu;
  • brak rozwiązań omnichannel – jeśli klient nie może rozwiązać swojego problemu w sklepie stacjonarnym, chociaż towar zakupił online, to może być to dla niego ogromna niewygoda. Dlatego też duże sieci coraz częściej umożliwiają na oddawanie towaru zakupionego online w stacjonarnych placówkach, wszystko po to, by ułatwić klientowi cały proces;

Czy możemy określić wysiłek klienta?

Okazuje się, że w pewien sposób możemy to zrobić. Wystarczy przeprowadzić proste badanie CES, czyli Customer Effort Score. Umożliwia ono sprawdzić ile klient musiał włożyć wysiłku, by zrealizować potrzebę. Pytanie takie zadaje się bezpośrednio po działaniu. Korzystają z nich na przykład telefonie komórkowe, które oddzwaniają do nas po rozmowie z konsultantem. Pytanie mają różną skalę przeważnie jest ona 5 lub 7 stopniowa. Wskaźnik CES mierzy się następującym pytaniem:

Czy nasza firma zrobiła wszystko, by ułatwić zamówienie produkty/usługi:

  1. Zupełnie się nie zgadzam.
  2. Nie zgadzam się.
  3. Raczej się nie zgadzam.
  4. Ani się zgadzam, ani się nie zgadzam.
  5. Raczej się zgadzam.
  6. Zgadzam się.
  7. Zdecydowanie się zgadzam.

Poziom CES to odsetek osób, które udzieliły odpowiedzi na poziomie “Raczej się zgadzam” lub lepszej.

Trzeba pamiętać, że osoby niezadowolone dużo chętniej podzielą się negatywną opinią w sieci, lub wśród znajomych. Badania CEB wykazują także, że aż 81% osób niezadowolonych z interakcji z przedstawicielami marki chętnie przekaże swoją negatywną opinię dalej. 94% będzie następnie wykazywać się działaniami nielojalnymi wobec marki.

Co zrobić, aby uniknąć takich sytuacji?

Przede wszystkim musimy dbać o najwyższą jakość obsługi klienta. Dlatego pojawiają się takie modele jak Supreme Service oraz Perfect Hospitality. Marki stawiają na budowanie relacji i dialog z kupujących, dzięki czemu mają pewność, że nawet w newralgicznych momentach kryzys będzie można usunąć w zarodku, bez konieczności gaszenia pożaru.

#233 Bezpiecznie zakupy online – poradnik dla kupujących

Nadchodzi okres wyprzedaży, promocji i ofert. Nadchodzi Black Friday, Cyber Monday, czy też Dzień Darmowej Dostawy. W tych dniach w sklepach internetowych przeważnie ruch jest dużo większy, większa jest średnia wartość koszyka, a klienci chętnie otwierają portfele. Trzeba jednak pamiętać, że najważniejsze jest bezpieczeństwo naszych klientów, ale także nasze. Zakupy online to przecież partnerska umowa pomiędzy dwiema stronami, które muszą sobie wzajemnie zaufać. Dziś w tekście napiszemy kilka rad dla klientów.

Z dzisiejszej lekcji dowiesz się:

          • jak bezpiecznie kupować na Allegro, OLX i w sklepie internetowym;

Kupujesz w internecie, to jest tekst dla Ciebie

Robienie zakupów online może być, łatwe, przyjemne, tańsze i co najważniejsze bezpieczne. Nie z nas jest specjalistą do e-commerce, nie każdy orientuje się, gdzie robić zakupy, by nie narażać się na ryzyko utraty pieniędzy i zwracać uwagę. Zacznijmy od początku.

Maile z ofertami, które wpadają na nasze skrzynki pocztowe

Oferty, które pojawiają się na naszych mailach, nie muszą być spamem. Wśród wielu wiadomości są bowiem te, na które wyraziliśmy zgodę podczas rejestracji w sklepie, czy też przeglądając ofertę. Ważne jest jednak to, by zwracać uwagę na nadawcę wiadomości oraz adres, z którego ona pochodzi. Czasami bowiem sklepy wysyłają informację o potrzebie zmiany hasła do naszego konta. Jeśli faktycznie kupowaliśmy coś w sklepie o przykładowym adresie www.sklepzdroiazgami.pl i otrzymamy maila z prośbą o zmianę danych z przykładowego adresu bok@sklepzdrobiazgami.pl, to raczej nie jest to próba wyłudzenia naszych danych, jednak kiedy dostajemy maile, gdzie domena nadawcy nie ma nic wspólnego z prawdziwym sprzedawcą (patrz przykładowa grafika poniżej), to możemy być pewni, że ktoś czycha na nasze dane oraz dane do karty.

Phishing-example-Amazon-Prime-22-12-2015

Zakupy na Allegro

Jeśli chodzi o kupowanie towarów na Allegro, to tutaj także mogą pojawić się nieuczciwi sprzedawcy, którzy czekają tylko na klientów, którzy myślą, że trafili na niesamowitą okazję. Pamiętajmy nie ma czegoś takiego jak nowy iPhone X za 700 zł, konsola Xbox ONE za 500, lub markowy rower w cenie 75% niższej od tej, która widnieje w sklepach. Wybierając ofertę kliknijmy nazwę sprzedawcy i wejdźmy w zakładkę „Oceny i komentarze”. Tutaj nie tylko zobaczymy oceny innych użytkowników, ale także mamy możliwość podejrzenia, jak długo dany sprzedawca jest zarejestrowany na Allegro.

Zrzut ekranu 2018-10-25 o 10.51.39

Nie jest tak, że wszyscy sprzedawcy z krótkim starzem to podejrzane podmioty, ale jeśli widzimy niesamowitą ofertę od osoby, która jest kilka dni na allegro i przy okazji ma już dużo pozytywów z dziwnych kont, to weźmy to pod uwagę. Dodatkowo Allegro ma system zabezpieczeń, który pozwala odzyskać stracone pieniądze, jednak cała procedura nie jest tak prosta, jak się wydaje. Musimy między innymi zgłosić sprawę na policję. Więcej informacji na ten temat można przeczytać tutaj.

Oferty na OLX

W przypadku tego portalu usłyszymy przeważnie jedną ważną zasadę. Kupujcie tylko wtedy, kiedy sprzedawca umożliwia obejrzenie przedmiotu i odbiór osobisty. Z racji słabych zabezpieczeń i weryfikacji osób sprzedających lepiej szukać ofert w okolicy, gdzie możemy sami odebrać towar i mieć pewność, że nie zostaniemy oszukani. Dwa bardzo dobre przykłady pokazują te właśnie filmy:

Nie chcemy pisać, że wszystkie ogłoszenia to próba naciągnięcia kupującego, ale miejmy się na baczności.

Sklepy internetowe

Tutaj sprawa ma się zupełnie inaczej. Coraz częściej fałszywi sprzedawcy korzystają z rozwiązań, które ciężko jest rozszyfrować osobom, które nie mają dużego doświadczenia z zakupami online oraz wiedzy z zakresu e-commerce. Tylko pomiędzy 2016 a 2018 rokiem pojawiło się 17 sklepów, które naciągnęły kupujących na ponad 2,5 miliona złotych. Sklepy na swoich stronach miały podane dane innych podmiotów gospodarczych, które zajmują się sprzedażą, ale jedynie w sklepach stacjonarnych. To, co miało przyciągnąć klientów to bardzo niskie ceny produktów, opisywane one często były jako produkty powystawowe, lub z renowacji tak zwane refurbish. Sklepy często nie miały regulaminu lub był on bardzo krótki, mówił między innymi, że przesyłki dostarczane są od 14 do 30 dni roboczych, często nie było w sklepie podłączonych płatności online, jedynie opcja wpłaty na rachunek bankowy.

Niestety e-przestępcy coraz bardziej się zabezpieczają przed wpadką i potrafią nawet podawać numer infolinii, która o dziwo działa, a strona ma zainstalowany certyfikat SSL co ma nas przekonać do tym, iż strona jest bezpieczna.

Jak w takim razie rozróżnić sklep fałszywy od tego, który chętnie dostarczy nam zamówiony towar i nas nie oszuka?

Przede wszystkim sprawdźmy opinie o sklepie. To nie jest trudne, wystarczy wejść na stronę główną interesującego nas sklepu i popatrzeć, czy nie ma tam gdzieś informacji o opiniach. Jeśli nie to zawsze możemy przeszukać odpowiednie strony takie jak na przykład Opineo, gdzie możemy poszukać interesujących nas sprzedawców. Jeśli sklepu nie ma na takim portalu, to nie oznacza, że jest on fałszywy, nie każdy po prostu korzysta z takich serwisów. Wtedy wpiszmy w wyszukiwarkę nazwę sklepu plus hasło opinie i zobaczymy, czy ktoś miał z nim jakieś problemy. Oszuści dość szybko zaczynają łapać negatywne komentarze, a na forach czy też popularnym Wykopie, wiele osób pisze o różnych nieprzyjemnych incydentach.

Zrzut ekranu 2018-10-25 o 13.32.28

Porównajmy dane sklepu z danymi w CEIDG. W Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej znajdziemy wszystkie informacje o przedsiębiorcy. Między innymi, kiedy rozpoczął on działalność. Może okazać się, że duża ilość pozytywnych komentarzy i ocen, ma się nijak do sprzedawcy, który właśnie założył firmę. Coś tu może nie grać.

Zadzwońmy do sklepu. Jeśli faktycznie mamy wątpliwości, zawsze możemy spróbować zadzwonić do sklepu, sprawdzić jak działa obsługa klienta, co wiedzą pracownicy. Robione na szybko infolinie nie będą w stanie odpowiedzieć na wiele zadanych przez nas pytań.

Czytajmy regulaminy. Wiemy, że są one długie, ale w regulaminie może zostać ukryta duża ilość kruczków i wpisów wzbudzających naszą wątpliwość.

Jeśli nie jesteśmy pewni, wybierajmy odbiór osobisty. Sklepy, które nie mają nic do ukrycia i mają jednocześnie zaplecze, które umożliwia odbieranie zamówień w placówce, bardzo chętnie dają taką możliwość kupującym. Jeśli obawiamy się o utratę pieniędzy wybierzmy tę opcję.

Najważniejsze, aby pamiętać:

  • Jeśli coś wzbudza nasze wątpliwości nie płaćmy z góry za towar.
  • Brak regulaminu sklepu powinien wzbudzić nasze wątpliwości.
  • Nie ma super ofert z telefonami tańszymi o 70%, to wszystko bzdury.
  • Wystrzegajmy się podejrzanych stron, sprawdzajmy sprzedawców.
  • Wybierajmy odbiór osobisty, jeśli coś jest dla nas podejrzane.
  • W razie oszustwa kierujmy swoje kroki na policję, tam bez problemu otrzymamy pomoc.
  • Czasami możemy natrafić na problem z towarem i sklep nie uzna reklamacji, to jednak nie oszustwo. Wtedy warto skontaktować się z UOKiK, gdzie otrzymamy odpowiednie porady prawne.

To chyba najważniejsze rzeczy, o których należy pamiętać podczas robienia zakupów online. Za dwa tygodnie będziemy mieli poradnik dla sprzedawców, w którym powiemy, jak pokazać klientom, że nasz sklep jest godny zaufania. Zapraszamy do lektury.